niedziela, 5 marca 2017

Od Sunset c.d Shakuy'i

Wychodząc zza wodnej kotary, zobaczyłam nową wilczycę, która lekko zdezorientowana patrzyła na krainę. Migoczące słońce, które sprawiało, iż od śniegu bił błysk, powoli opadało, co oznaczało, że niedługo nastanie moja ulubiona pora dnia, a potem wieczór. Wiedziałam, że wadera nie ma jaskini, a wcześniej zaoferowałam pomoc w jej poszukiwaniu. Lekkim krokiem podeszłam do niej, a następnie stanęłam obok.
- No to jak? Pomóc Ci poszukać lokum? – spytałam. – Raczej nikt nie chciałby pod drzewem spędzić mroźną noc. – przekręciła łbem w moją stronę.
- Jasne. Byłoby miło. – mimo że jej wyraz twarzy się nie zmieniał, głos był przyjemny, co sprawiało miłe uczucie.
- Masz może jakieś miejsca, które lubisz?
- W sumie nie, ale lubię ciszę.
Chwilę się zastanawiałam, po czym zaproponowałam:
- Wiele nowych wilków decyduje się na Dolinę Opadających Smoków, gdzie jest wiele pustych jaskiń, a samo w sobie jest piękne… Ale skoro nie lubisz hałasu, proponuję właśnie tamtejsze tereny, lecz bliżej Morza Szarego, przy którym nie ma aż takiego tłoku, ponieważ więcej wilków decyduje się na Morze Południowe.
- Fajnie się zapowiada. – odparła – Którędy?
- Na północ, ale ostrzegam… Krótka droga to nie będzie.
- Ile może zająć?
- Stąd? Oby parę godzin.
- Damy radę.
- W to nie wątpię. – posłałam lekki uśmiech, po czym zaczęłam kierować nas w stronę Morza Szarego.
Wędrówka ciągnęła się długo, bardzo długo. Każdy krok stawał się cięższy od poprzedniego, co sprawiało nieprzyjemne uczucie. Mimo to się nie zniechęcałam. Wymieniając się z Shakuyą zdaniami, poznałam ją trochę lepiej, mimo że ta nie mówiła dużo o sobie. Chłodny wiatr powiewał moją sierścią, a śnieg, spadający z nieba sprawiał z jego połączeniem, że na większe odległości nie było nic widać.

Wkrótce zaczął zapadać zmrok, więc moje oczy zmieniły swoją barwę na naturalną. Powoli stawało mi się być zimno, co nie jest zaskoczeniem, jak na tyle czasu przebywania na dworze. Wilczyca, jak i ja stałyśmy się mniej rozmowne, zapewne ze zmęczenia. Wiedziałam, że dobrze idziemy, lecz czułam się nieco obłąkana. Moje wątpliwości zostały rozwiane, gdy wyszłyśmy z pozbawionego liści lasu i ujrzałyśmy wysokie, strome skały, których było widać jedynie wierzchołki przez otaczającą nas gęstą mgłę.
- Jesteśmy blisko. – przerwałam ciszę. – Oto Dolina Opadających Smoków. Może teraz ładnie nie wygląda ze względu na okoliczności, ale uwierz mi, jest cudna. Wystarczy jeszcze dojść do morza bądź północnej części doliny.


Shakuya?
<Wiem, że nudno, ale nie miałam innego pomysłu. ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz