piątek, 3 marca 2017

Od Sunset c.d Dallany: "Szczenięce kryminały"

Światło odbijało się od jeszcze nienaruszonych krawędzi z metalu, który ciągnął się aż do kolejnych półek na książki.
- To zwyczajna listwa przypodłogowa.- stwierdziłam, odrywając wzrok od zardzewiałego ciała stałego.
- Czyżby?- rzuciła nieco sarkastycznym tonem, po czym podeszła do miejsca, gdzie się urwała linia.
Chwilę potem stanęła na dwóch tylnych łapach, podpierając się o korę drzewa. Przecierała nimi w różnych miejscach. Mimo że wiedziałam, co planuje, spytałam:
- Co robisz?
- Jak to co? Zawsze w książkach i bajkach są tajemne przejścia. – spojrzała się w moją stronę, na jej pysku można było dostrzec ironiczny, lecz zarazem przyjemny uśmieszek.- Nie pamiętasz, jak Denace czytał nam o różnych zagadkach?
- Dobra.- przekręciłam oczami. – Rób, jak uważasz.
Odwróciłam się, po czym wróciłam do przeszukiwania zapisków. Otwierając każdą księgę, kurz rozprzestrzeniał się po całym pomieszczeniu. Nieraz z tego powodu kichnęłam. Nic przydatnego nie udało mi się znaleźć. Natknęłam się jedynie na, o ironio, książkę kulinarną, kryminały, parę pamiętników i wiele innych, nieprzydatnych nam teraz rzeczy.
- Tylko dlaczego drzewo uległo przemianie?- spytałam, poszukując czegoś przydatnego między regałami.
Nie odpowiedziała.
- Halo?- odwróciłam się w stronę wilczycy.
- Czekaj. – przekręciła łbem, po czym docisnęła lewą łapą kory.
Zaledwie sekundę potem podłoże pod nią się zapadło. Słysząc jedynie krzyk przerażenia i nawoływania, podbiegłam do miejsca, w którym zniknęła.
- Dallam? – spytałam, spoglądając w czarną otchłań, której końca nie było widać. Nie usłyszałam odpowiedzi.- Mój Boże. Dall, jesteś tam?
Nadal nic. Gwałtownie rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu. Naprzeciwko były narzędzia. Pobiegłam w ich stronę, wzięłam potrzebne mi rzeczy, po czym wróciłam. Niedaleko dziury wbiłam z pomocą kamienia gruby, metalowy pręt. Próbowałam nim ruszyć, w celu sprawdzenia stabilności- ani rusz. Dookoła niego zawiązałam mocny, długi sznur, a po chwili drugi koniec do mojej prawej, przedniej łapy, żeby w razie czego wrócić. Już miałam wskakiwać, gdy usłyszałam uderzające o podłoże ciało i jęk Dallany. Odetchnęłam z ulgą, żyje. Bez namysłu skoczyłam za nią.


Dallam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz