wtorek, 2 maja 2017

Od Sunset c.d Cedy: "Czy każdy las nocą jest mroczny?"

- Sunset, spotkałyśmy się razem na ceremonii. Ceda, dobrze pamiętam?
- Ach, no tak. – Mruknęła na stronie. – Tak, dobrze pamiętasz.
- Co tu porabiasz? – Spytałam łagodnie, znając sposób na odpowiedni pierwszy kontakt.
Pewien kapłan zza watahy kiedyś zaczął mnie uczyć kultury. Niby byłam wtedy młodym szczeniakiem, ale… czy on uważał mnie za niewychowanego dzikusa? Nie, na pewno nie. Raczej. Kiedyś podczas wycieczki odłączyłam się od grupy i udałam się do starca, który mimo złych opinii wśród tutejszych terenów, zrobił bardzo dobre pierwsze wrażenie. Wszyscy się go bali, ponieważ uważali, że jest dziwakiem. Faktycznie, był tylko w połowie wilkiem (drugiego pochodzenia nie chciał mi zdradzić), ale nie wydawał się taki zły. Przez to również nauczyłam się nie oceniać innych po pozorach. Jedną z jego metod, która podczas tej rozmowy mi się przypomniała było: "Jak zrobić dobre pierwsze wrażenie?". Oczywiście najważniejsze to było unicestwienie stresu, który jednak był przeze mnie w małej ilości dostrzegany u wadery:
- Postanowiłam, że pochodzę po okolicy i jeszcze lepiej zapoznam się z terenem.
- No, no. Tak przystało na dobrego przywódcę stanowisk zwiadowczych. W końcu znajomość terytorium to podstawa. – Uśmiechnęłam się przyjaźnie, żeby słowa nie zabrzmiały oficjalnie.
- Tak. A Ty, Sunset? Co tu robisz?
- Mam słabość spacerowania po tej krainie podczas zachodu słońca.
Właśnie miałam coś powiedzieć waderze, lecz wokół nas rozległ się huk przypominający lawinę głazów. Obie odruchowo nastawiłyśmy uszy, lekko je obracając, by lepiej dosłyszeć miejsce, z którego ów dźwięk dochodzi. Spojrzałam w górę, lecz jedyne co mogłam zobaczyć, to poszarpane przerwy między rozłożystymi koronami drzew, przez które przebijają się resztki światła.
- Co to? – Spytała, a ja czułam się bezsilnie, nie umieć jej odpowiedzieć.
- Nie wiem, ale trzeba się przekonać.
- I to jak najszybciej. – Rzuciła, po czym kiwnęłam jej lekko łbem.
W tym samym momencie wybiłam się tylnymi łapami o wilgotną glebę, szybko się rozpędzając. Myślałam, że hałas ucichnie, lecz zamiast niego pojawił się krzyk i nawoływanie pomocy. Zdeterminowana kierowałam się ku jednemu z urwisk. Byłam niemal pewna, że doszło tam do czegoś niepokojącego. Przebiegłam prawie cały las, przeskakując krzaki i omijając drzewa, lecz dotarłam.
- Szlag. – Mruknęłam, orientując się, że zgubiłam Cedę. Stojąc na skraju lasu, rozejrzałam się dookoła. Na szczęście chwilę potem wybiegła kawałek dalej ode mnie. Widocznie wybrała inny szlak. Wtedy moje uszy powędrowały me oczy na szczyt urwiska, z którego pewna postać właśnie odeszła. Nie umiałam określić, co lub, kto to był. Szybko się zmyło.
- Wejdźmy na górę po tych głazach. – Powiedziała, a ja nie widziałam sensu odmowy.
- Dobrze.
Zaczęłam iść w stronę urwiska, które pewnie chcąc pozbyć się balastu, zrzuciło trochę swojego. Skały były tak duże, że z łatwością można było po nich dojść na górę. Jeszcze chwilę przy nich przystanęłam, gdy wadera już zaczęła wchodzić na górę. Nie czułam się pewnie, lecz trzeba było dowiedzieć się, co to było. Innego wejścia aktualnie nie zdołałam dostrzec, więc wskoczyłam na pierwszy odłamek, później tę czynność powtarzając i piąć się ku górze.
Nagle zobaczyłam, jak mały kamień turla się na dół. Ceda, która była przede mną omal przez niego nie spadła, ponieważ ten sprawił, że głaz pod nią został popchnięty niżej. Na szczęście dzięki jej dobremu refleksu szybko zareagowała. Podwoiłam czujność.
Po wejściu na urwisko widać było jedynie ogromny las. Słońce dawało nam ostatnie promienie światła, co dało mroczny nastrój.
- Idziemy? – Spytała.
- Tak. - Odparłam, po czym obie czujnie wstąpiłyśmy na terytorium lasu.

Ceda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz