- Idziesz? - odezwałam się. - Pokażę ci mniej więcej tereny - po tych słowach skinął głową i ruszył za mną. Poczekałam na niego chwile i wznowiłam ruch. Na początku milczałam, a gdy doszliśmy do małego pagórka, zatrzymałam się i odwróciłam w kierunku doliny. Basior zrobił to samo. - To Dolina Opadających Smoków - po wypowiedzeniu nazwy zaczęłam mu o niej opowiadać. Ogółem krajobraz składał się ze skał, chociaż ja swój wzrok zatrzymywałam jedynie na figurach podobnych do smoków.
Ruszyliśmy dalej.
- Jak wygląda twoja towarzyszka? - zapytałam.
- Wilczyca o drobnej budowie. Ma czarno szare futro, biały pysk i szpiczaste uszu. Łatwo ja rozpoznać po czerwonym pędzlu przy prawym uchu - skinęłam głową wyobrażając sobie jak mniej więcej mogła ona wyglądać. Opowiedziałam potem o Górach Ryfejskich i Rzece Matce.
- Gdy będziecie dołączać, przejdziecie Ceremonię Dołączenia - powiadomiłam go.
- Czyli? - ta, ja sama także tego nie wiedziałam. Zaczęłam od tłumaczenia co tą jest Świątynia i jak wygląda. Potem mu opowiedziałam, jak to mniej więcej wygląda. W świątyni zostanie sam z Dallaną i Sunset, czyli ansuzem i dagazem tej watahy. Ciekawsze było to, że otrzyma swój talizman. Pokazała mu swój mały znaczek w kształcie serca.
- Czyli to jest Talizman Reprezentacji? - pokiwałam głową. - Myślałem, że to wasza jakaś pamiątka i tyle - wzruszyłam ramionami.
- Ja na to nie zwracałam uwagi - spojrzałam na swój talizman, który był taki sam, jak mój znak na torsie po prawej stronie. Po lewej stronie znajdowało się bezowe kółeczko z ząbkami, z którego wychodziły tego samego koloru paski, a tło było granatowe. Nie mam pojęcia skąd ja to mam, ale jakoś nie zbyt mnie to ciekawiło.
- A talizman dodaje nam jakichś mocy, siły? - zapytał.
- Nie jestem pewna, jeszcze nie odkryłam, ale jakoś w to nie wierze - powiedziałam zgodnie z prawdą. Podczas dalszej wędrówki pokazałam mu Przystań, a na samym końcu Szare Morze. Dziwne, że w żadnym miejscu nie znaleźliśmy jego towarzyszki. - Ta wataha jest dość duża, ale według mnie jest bardzo ładna - powiedziałam podczas drogi do jaskini Dallany. Może mają już wszystko przygotowane? Tak jak myślałam, tak było. Gdy weszłam do środka, zastałam nie tylko ansuza, ale także Sunset i czarno szarą wilczycę z białym pyskiem i czerwonym pędzlu przy prawym uchu. - Widzę, że twoja towarzyszka się znalazła - powiedziałam bardziej sama do siebie niż do basiora.
Zostawiłam ich wszystkich samych. Wątpiłam, aby moja obecność była im potrzebna, raczej by zawadzała. Mniej miejsca i takie tam. Spojrzałam na niebo, powoli robiło się ciemno, słońce zaczęło się chylić ku horyzontowi. Czułam, że jeszcze zdążę obejrzeć zachód, chociaż bardziej zależało mi na pięknym nocnym niebie. Wróciłam do doliny, zostawiając nowego członka watahy u przywódcy. Jutro się dowiem, jak nazywa się ta wilczyca, jeśli i ona ze chce dołączyć. Jeśli tak, jak nie będę drugi raz tłumaczyła wszystko. Bynajmniej nie w tej chwili.
Teraz siedziałam na kamieniu i oglądałam gwiazdy. Uwielbiam ciszę.
<Asmodeus? Jak ceremonia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz