sobota, 15 kwietnia 2017

Od Pierro: "Dobro jest względne 3"

Wreszcie nadszedł ten moment. Stałem przed drzwiami sklepu mojej matki - ogromnego budynku z szyldem w kształcie wyplatanego kosza. Ściskało mnie w żołądku, brakowało mi tchu. Gdy szkoliłem młodzików zawsze miałem pewność, że gdyby stało się coś złego z kobietą mojego, mógłbym rzucić wszystko i do niej pobiec. Teraz wyruszam w długą podróż i za cholerę nie wiem jak mam jej to powiedzieć…

***

- Na jak długo? - spytała mnie surowo.
- Tyle ile tego będzie wymagała ode mnie sytuacja... i ani chwili dłużej…
Patrzyliśmy po sobie jak dziecko, które coś przeskrobało i matka, która właśnie wygłasza mu reprymendę.
- Skoro wymaga od Ciebie tego państwo… Tylko musisz mi coś obiecać.
- Obiecuję.
- Przecież nawet nie wiesz o co Cię poproszę… - zdziwiła się.
- To mi w tym nie przeszkadza. - powiedziałem twardo.
Popatrzyła na mnie z niesmakiem:
- Po prostu wróć żywy… Będę miała Ci wtedy coś ważnego do powiedzenia.
- Dlaczego nie powiesz mi tego teraz? - zmarszczyłem brwi
-Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to znajdę rozwiązanie na wszystkie nasze problemy. No, a teraz zmykaj, robisz mi przestój w produkcji!

*** ***
Była noc.
- Dam sobię drugą nogę uciąć, że najgroźniejszy na morzu jest kraken! - powiedział żeglarz.
- Bzdury! Każdy wie, że najgroźniejsza jest Scylla! - krzyknął drugi
Ach, ci żeglarze i ich zainteresowania w wolnym czasie… Albo chleją albo rozprawiają o niestworzonych rzeczach.
- Ja natomiast wiem swoje. - powiedział siedzący w kącie żeglarz z brodą długą, aż do desek pokładu
Wszyscy zamilkli.
- Najgroźniejszy jest Statek Trzech Demonów - kontynuował, a wszystkie pochodnie i sztuczne źródła światła zgasły. Wszyscy westchnęli. - Dowodzony on jest, jak sama nazwa wskazuje przez 3 czarty. Pierwszy z nich - psychol uwodziciel, za pomocą swych ostrz w łapach rozrywa swoją ofiarę, zanim ona zdąży go zauważyć. Drugi - postać o lodowatym obyciu, co potrafi zamrozić ocean tylko swoim spojrzeniem. No i trzeci, powszechnie nazywany Suką.
- To nie jest czasem samica od naszych kuzynów psów? - wymsknęło się komuś
- Mój drogi, ta Suka raczej nie jest z tego wymiaru. Podobno ma sierść białą jak śnieg i wyrywa serce swojej ofierze, a następnie bawi się nim jak kłębkiem włóczki.
Przecież to kompletne zabobony i bzdury, bajki które napędzają niewyżytą wyobraźnie starych żeglarzy.
- Nie mam zamiaru słuchać tych bluźnierstw - powiedziałem sobie pod nosem i odszedłem.
- Strach żyć na tym morzu! Wypijmy za tych co na nim polegli! - krzyknął wilk od teorii z krakenem, a reszta mu zawtórowała.
Całe szczęście, że się oddaliłem. W samą porę, właśnie zaczęła się hulanka.

***

-‘Chciał raz rybak iść do lasa,
Ale na łodzi obcował,
Nie miał wiosła, wziął kutasa
No i nim wiosłował! Hej!’ - jakiś niewyżyty wilk
Wszyscy żeglarze parsknęli śmiechem. Tańcowali, pili rum. Śpiewali.
- Co za patologia… - mruknąłem pod nosem. W moich stronach śpiew wykorzystuje się albo do wojny, albo do uroczystości. Albo do tego i tego jednocześnie.
- Nie mogę słuchać jak w tak bezkarny sposób bezczeszczą dar śpiewu - powiedziałem sobie i zasłoniłem uszy łapami.
Stałem na dziobie statku oparty o barierkę. Nagle do moich zasłoniętych przez łapy uszu zaczęły dopływać zduszone dźwięki.
- Eee, ty na dziobie! Pódź no do nas! Bo jak mówi piosenka:
No i znowu się zaczęło…
-’Bo na rufie w chuj zarzuca,
Są na dziobie tylko leszcze,
Tego porwie, tego zrzuca,
Więc wypijmy jeszcze! U! Uu!’

***

- Nie przywykłeś do bywania na morzu. - ktoś oparł się o barierkę koło mnie.
Nie był umięśniony, dolną część pyska miał biała, natomiast górną - szarą. Wydawał się trochę szemraną osobą, ale wątpliwości rozwiały jego lazurowe jak morze oczy.
- Wolę bardziej stabilny grunt. - odpowiedziałem krótko
- Czyli piasek? - ciągnął dalej nieznajomy
- Czyli styl życia. Muszę mieć w życiu jakiś cel.
Pojawił się na jego pysku uśmiech.
- Podobnie jak oni. - wskazał na żeglarzy - tylko w ich wypadku sprowadza się to do podróżowaniu od punktu A, do punktu B, chlania i ciągłej zabawy. Tobie natomiast, widzę że przewodzi bardziej wyniosły cel.
Coś kombinuje, widzę to w głębi jego osoby.
- O co Ci chodzi? - spytałem wprost
- Słuchaj, chłopaki są już mocno sponiewierani, a ja nie chcę żadnego incydentu na MOIM statku. Widzę, że jesteś nowy, dlatego albo posmakujesz życia prawdziwego marynarza, albo resztę drogi będziesz płynął w pław.
- Przecież wszystko zostało opłacone. - wyjaśniłem
- Powiedzieli mi, że nie będziesz sprawiał problemów. A jeżeli ty nie będziesz ich sprawiał, to oni ściągną je na Ciebie - wskazał na pozostałe wilki pod wpływem - to jak będzie?
Wszystko dla dobra mego kraju.
- Zgoda. - podsumowałem
- Kamień z serca, czy jak to się u was mówi ‘Piasek z serca’?. Marcello jestem, miło mi.
- Pierro, mi również.

***

- O patrzcie! Królewicz do nas dołączył - krzyknął jakiś wilk wskazując na mnie - akurat wymyśliłem nową zwrotkę!
Wziąłem do łapy kufel, i przysunąłem go do pyska.
- ‘Dziwka mnie zabrała w goście,
Cycki, tyłek pierwsza klasa,
Uciekałem, gdzie pieprz rośnie,
Bo miała kutasa! Hej!’

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz