sobota, 10 czerwca 2017

Od Sunset c.d Cedy

Ciarki przeszły całe moje ciało, zostawiając po sobie lęk i przerażenie. Sądziłam, że ta legenda była kłamstwem, jakich wiele się słyszało. Ta jednak okazała się prawdą… Czemu akurat ta? Moje oczy wpatrywały się w jakby wyimaginowaną posturę, która mimo swojej roli w tym świecie, uznała, że nas nie skrzywdzi.
- Dlaczego tak silna rasa, jak Ty, została pokonana przez dwa basiory? – Spytała towarzyszka, gdy całe moje ciało było ustawione w pozycję obronną, gotową do uniku.
Mena parę razy zaszlochała swoim dźwięcznym głosem. U niej nawet płacz brzmiał jak poezja. W tym czasie wymieniłam się z Cedą wzrokiem, którą również osaczył strach, co oznaczało, że wie, co to za kreatura.
- Na mnie od dawna polowali, - zaczęła, więc skupiłam swoją uwagę w jej stronę. – lecz było widać, że się bardzo bali. Oprócz nich była jeszcze jedna wadera, która lekkomyślnie wykonywała ruchy. Byłam głodna, byłam głodna… A ona zbyt smaczna, by przepuścić taką okazję. Zemścili się.
Ciszę przebijały dźwięczne jęki, sprawiające niepokój. Przełykając ślinę, oznajmiłam ze spokojem w głosie:
- Wydostaniemy się stąd.
Kreatura zaśmiała się, bujając się w tę i we w tę po pochłoniętej mrokiem piwnicy.
- Nic wam się nie uda, nic. A jeżeli nic wam się nie uda, zostanie z was nic. – Potrząsnęła łbem. – Nie mogę zjeść tych niewinnych dusz, chciały mi pomóc.
W tym czasie, gdy ta była odwrócona, wygłaszając swój monolog, bezszelestnie i delikatnie powędrowałam w stronę wadery, którą ogarnęło przerażenie, widząc, że do niej idę.
- Jaki masz żywioł? – Zaszeptałam.
- Żywioł? Też chcę żywioł. – Odwróciła się Mena, uśmiechając się szyderczo.
- Meno, - zaczęłam powoli - pozwolisz nam podjąć próbę wydostania nas stąd?
- Nic nie zrobicie, nic. Próbujcie i traćcie energię. – Obróciła się dwa razy wokół własnej osi, po czym delikatnie klapnęła na glebę, rozpraszając w powietrzu pobliski kurz. – Jak same opuścicie dusze, nie będę miała wyrzutów.
Jak wryta wpatrywałam się w dwa ślepa kreatury, lecz zdając sobie sprawę, że ona również na mnie patrzy, odwróciłam wzrok, kierując go na Cedę, która natomiast swój wzrok wbiła w ziemię pod jej pyskiem.
- Jaki masz żywioł? – Powtórzyłam.
Ta zwróciła się w moją stronę, po czym odpowiedziała, mając kamienną twarz:
- Energię.
Nie spodziewałam się, że wilczyca ma ten sam żywioł, co ja. Nie kryłam również zdziwienia, lecz by oszczędzić zbędne słowa, powiedziałam:
- Również mam energię, pobieram energię z czegoś bądź kogoś. Jakie Ty masz moce?
Po chwili ciszy wadera odpowiedziała nieco pewniej:
- Tarczę energii, tę, którą wcześniej używałam, telekinezę, wywoływanie piorunów, jeśli mam wystarczającą ilość energii oraz pobieranie jej z roślin.
Miałam nadzieję, że jej moce, chociaż mogą się przydać. W tym przypadku jednak nie mają znaczenia. Na chwilę obecną widziałam jedynie jedno rozwiązanie, przez które mogłyśmy zapłacić życiem.
Skierowałam się w stronę Meny, wpatrującej się na nas swoimi czarnymi ślepiami. Wokół niej emanowała magia, której było bardzo dużo.
- Meno, mogłabyś użyczyć mi trochę swojej mocy? Odzyskałybyśmy Twoje trzecie oko i oddały, po czym nasze drogi rozeszłyby się.
Skoro podłoga była drewniana, niewiele trzeba, by się przez nią przebić… Prawda?

Ceda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz