Teraz stałem przed drzwiami jej domu i nie umiałem zapukać. Nie, nie mieszkaliśmy razem. Ten związek od początku miał być tylko formalny. Wszystko dla mojej matki.
To zabawne, 'jesteśmy' już ze sobą pół roku, a ja dalej nie widziałem jej bez szat. Nawet jej nagiej kostki nie mogłem zobaczyć.
Czasami przed snem zastanawiam się, czy tak w ogóle można. Być sobie bliskim, a jednocześnie sobie dalekim. Moim zdaniem nie. Jestem basiorem i jak każdy basior mam swoje potrzeby. Może powinienem postąpić jak każdy inny basior z mojego plemienia i siłą wziąć ją choćby na kamieniu? Nie, nie chcę w taki sposób. Może jestem jakiś inny...
***
Nie pożegnałem się z nią. Nie umiałem...
***
Mówią, że prawdziwe basiory nie płaczą, lecz z kącika prawego oka spłynęła mi pojedyncza łza. Starłem ją szybko łapą. Z roku na rok jestem coraz bardziej sentymentalny...
*** ***
- Jaszo Przenajświętrzy... - skacowany podsumowałem wczorajszy wieczór, czy może dzisiejszy ranek?
Obudziłem się, gdy pierwsze promienie słońca zaczęły ogrzewać moją twarz. W gardle miałem dosłownie pustynie i kręciło mi się w głowie. Wstałem, oparłem się o barierkę po to, aby się nie przewrócić. Patrzyłem jak statek płynie i rozstępuje się przed nami woda.- Cholera, szkoda że jest słona - mruknąłem pod nosem patrząc na wodę poniżej.
- Ty! - krzyknął, któryś z żeglarzy wskazując na mnie
Zmarszczyłem czoło i czekałem aż wykona jakich ruch. Może jestem skacowany. Ale skacowana maszyna do zabijania też potrafi zabijać.
Podszedł do mnie trzymając jakiś metalowy przedmiot.
- Poprzysiągłem kiedyś na ten krążek, że nie przepije mnie żaden wilk. - powiedział po chwili podając mi krążek.
Był to atom wyryty na metalowym krążku. Czułem jak wytwarza jakieś dziwne pole. Silna magia. Ten metal... Nie pasuje do żadnych znanych mi metali...
- To silny magicznie przedmiot i nie mogę go przyjąć.
To zbyt wielki dar jak na byle zawody w piciu.
- Bierz, kurwa! To sprawa honoru. - po tym jak wcisnął mi ten krążek do łapy, odpuściłem.
Dziwny był to wilk. Dziwnie odstający od normy. Mały, z irokezem i z pijackim głosem. Od razu go polubiłem.
***
Odczuwałem takie wiercenie w głowie, że musiałem przejść od razu do konkretów.
- Bohatera? - spytałem
- Tak żartobliwie nazwaliśmy Cię w nocy. Gdybyś ty się widział... - skończył zdanie i zaczął się śmiać.
- Co żem uczynił? - moje oczy otwarły się niczym dwa białe spodeczki, gdy zacząłem przypominać sobie ową noc.
Powstrzymał się od śmiechu z wielkim trudem.
- Nie będę Ci psuł zabawy z przypomnienia sobie tego wszystkie, wyrażę Twoje zachowanie za pomocą tych słów - zaczął się kołysać i o mało się nie przewrócił - Panowie! - głos mu się zmienił, na bardziej... mój? - Pod moim dowodzeniem, na kurwich dupach przepłyniemy morze!
Pamiętam... I nie jestem z tego dumny.
- Chciałem Cię nawet wyjebać ze statku - powiedział swoim normalnym głosem - ale doszedłem do wniosku, że bez Ciebie byłoby smutno. - kończąc uśmiechnął się cynicznie
Oparłem głowę na moich łapach, gdy wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie jak grom z jasnego nieba.
- A to - podłożył mi wiadro z wodą - to na kaca.
***
W końcu go ujrzałem, piaszczysty brzeg ze stocznią tzw. - Przystań. Majestatyczny to widok. Morze przypływem i odpływem omywające piasek. Prawie jak w domu.
Lecz coś znajduje się za nim. To coś zielonego!- Niemożliwe! - krzyknąłem widząc zieleń.
Po chwili jednak ogarnął mnie strach. A ze strachem idzie w parze dreszczyk emocje. A z dreszczykiem podniecenie.
- Mam tu dużo rzeczy do zrobienia. - powiedziałem z szaleńczym uśmiechem.
- Zaczynam się siebie bać, kurwa... - powiedział były właściciel krążka słysząc moją wypowiedź.
Cdn.
(Jak będziecie grzeczni, to napiszę o moich pijackich przygodach w 'Dobro jest względne: Epizod na morzu', a jeżeli nie to nawet lepiej. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej ^^)
(Jak będziecie grzeczni, to napiszę o moich pijackich przygodach w 'Dobro jest względne: Epizod na morzu', a jeżeli nie to nawet lepiej. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz