wtorek, 28 lutego 2017

Od Sorki do Dallany: "Zima wilkowi wilkiem"

Niebo było ciemne.
Gdy wyszłam za linię drzew pomyślałam, że jest noc. Wokół panował, ledwo rozjaśniany śniegiem, półmrok. Słońca nie było widać, masywne, ciężkie chmury rzucały cień na całą ziemię, skąpaną w ciemności. Wzdrygnęłam się, gdy mroźny wiatr niby lodowata strzała wbił się pod moje futro, zalewając mnie falą zimna. Dotychczas sądziłam, że powinno robić się już coraz cieplej. Wyraźnie się myliłam, a może po prostu wkroczyłam na tereny chłodniejsze niż reszta.
Wszystko wokół wskazywało na zbliżanie się zawiei. Myśl o burzy śnieżnej dekoncentrowała mnie. Chciałam jeszcze dziś wytropić watahę Berkanan, chyba dostałabym szału, gdyby okazało się, że kolejna zawierucha zniszczyła wszelkie ślady i zagubiła szlak.
Drgnęłam, węsząc powietrze. Do moich zmysłów dotarł kolejny trop, tak mocny, że niemal skoczyłam za nim, by go nie utracić. Zagłuszył wszystko inne. Podążyłam nim, odczytując wszystkie informacje jakie mogłam odczytać. Trafiłam na bardzo świeży ślad wadery. Z jej zapachem mieszały się wonie innych wilków. Bingo!
Ruszyłam przed siebie, początkowo spokojnie, zaraz jednak przyśpieszyłam. Zaczął padać śnieg, a to zdecydowanie nie oznaczało nic dobrego. Podejrzewałam, że ta wichura, która miała nastąpić będzie ostatnią tak silną tej zimy.
Waderę usłyszałam po około pięciu minutach drogi truchtem. Zobaczyłam nieco później. Stała u podnóża niewielkiego, acz stromego wzniesienia i grzebała łapą wśród kamieni, nucąc coś cicho. Zawahałam się przez chwilę, po czym podeszłam do niej. Odwróciła się, gdy tylko się zbliżyłam. Miała dobry słuch wnioskując z tego, że większość wilków nie słyszała moich kroków.
- Hej - przywitała mnie bez zbędnych ceregieli - jestem Dallana.
Skinęłam jej głową.
- Sorka. Należysz do watahy Berkanan? - Zapytałam, a raczej stwierdziłam, będąc pewną odpowiedzi.
- Należę... - potwierdziła wadera i mówiła coś dalej, ale wiatr zagłuszył jej słowa, więc darowała sobie. Zamilkła, spoglądając w niebo i marszcząc pysk gniewnie.
- Mogłabyś mnie zaprowadzić do watahy?
Dallana zrobiła minę wskazującą, że nic nie zrozumiała.
- Do watahy! - Zbliżyłam pysk do jej ucha, nie byłam nawykła do krzyku - do alfy!
- Ach... - również mówiła wprost do mojego ucha. W jej głosie zabrzmiała nuta rozgoryczenia - jeśli chodzi o alfę, to...
Śnieg zapadał mocniej, a wiatr zadął, niemal zwalając mnie z nóg.
- Psiakrew... - wymamrotałam.
Zapomniałam o nadciągającej burzy, wlokłam się zbyt wolno. Teraz nie było już czasu biec gdziekolwiek, najlepiej było przeczekać, aż przejdzie gdzieś indziej. Ale... Gdzie? Nie wiedziałam, czy w okolicy są jakieś jaskinie, a wokół już prawie waliły się drzewa.
Posłałam nowej znajomej ponure spojrzenie, mając nadzieję, że ta coś wymyśli.

Dallam?

niedziela, 26 lutego 2017

Od Shakuy'i

Sama nie wiem, gdzie się znajdowałam. Obok mnie spadał wielki wodospad, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Nie odczuwałam pragnienia, także się nie zatrzymałam. Po prostu szłam przed siebie, aby dojść na tereny watahy, jaką wyczułam dzień wcześniej. Już długo podróżowałam, chociaż nie liczyłam dni, nocy, czy księżyców. Nie obchodziło mnie to, chciałam być jak najdalej od starej watahy, z którą nie miałam wielu szczęśliwych wspomnień. Nie było mi żal rodziców, którzy pewnie nawet jeszcze nie doszli do tego, że ich córka zniknęła. A jeśli już to zrobili, pewnie odczuwają dużą ulgę. Będę tylko tęsknić za młodszą siostrą, nawet, jeśli nie będzie to odwzajemnione.
Droga trwała długo, szłam za zapachem, niestety nie potrafiłam określić jak daleko jest on położony. Potem zaczęłam odczuwać inne wilki, inne zapachy, przez co mój nos zwariował. Zrezygnowałam z tropienia, twierdząc, że dzisiaj nie mam szczęścia do zmysłu węchu. Często tak było, czasem potrafiłam wszystko wytropić, a niekiedy, jak dzisiaj, miałam z tym problem. Pod moimi łapami słyszałam skrzypienie śniegu, na szczęście nie odczuwałam zimna, jak inne wilki. Zima... jak ja ją uwielbiałam. Tylko ona dawała mi taką radość, jak nic innego. Postanowiłam się zatrzymać, odpocząć. Usiadłam przy przypadkowym drzewie i łapą zaczęłam rysować jakieś szlaczki na białym puchu. Moja głowa była pusta, więc z dziwnych szlaczków nic nie wyszło, oprócz bałaganu. Westchnęłam, nawet tego nie potrafiłam dobrze zrobić. Zamknęłam oczy, mając na celu chwilę odpocząć, jednak sen zwyciężył.
~~~
Biegnę ile sił w łapach, mając nadzieję, że zgubili mnie. Że są daleko w tyle, a ja przeskakuję przez wielki mur, na który nie mam pojęcia jak się wspięłam. Zeskakuję i pierwszy raz nie odczuwam strachu, gdzie wyląduję, ponieważ na dole nic nie ma. Znowu pustka, ciemność, która ogarnęła miasto, spowiła wszystko i wszystkich, oprócz mnie. Lecę przez parę sekund, aż w końcu ląduję na piasku. A raczej w ruchowych piaskach. Aby się wydostać, chwytam się liny, która zwisa z czarnego nieba i ciągnę.
Nic się nie dzieje, aż w końcu lina sama zaczyna się ciągnąć ku górze. Wydostaje się i nie mogę się puścić. Dalej lecę w górę, jakbym chciała dotrzeć do gwiazd. A w rzeczywistości ktoś mnie ciągnie, ale kto? Nie wiem. Nagle lina się zrywa, a ja zaczynam spadać, aż ląduję w wodzie. Nie mogę płynąć, czuję, jak coś mnie ciągnie w dół, a moje powietrze w płucach powoli się kończy. Wypuszczam resztę, gdy próbuję krzyczeć. Ale zamiast tego tylko bąbelki zaczynają ulatywać ku górze, a potwór otwiera
paszczę i zagryza ją na moim ciele.
~~~
W miejsce gdzie potwór mnie ugryzł we śnie, czułam szturchanie. Otworzyłam raptownie oczy i spojrzałam na tajemniczego wilka. Podniosłam się powoli i otrzepałam ze śniegu, który wylądował na mnie podczas małego opadu.
- Kim jesteś? - zapytał. Chwilę milczałam.
- Shakuya - podałam jedynie imię, nigdy nie widziałam sensu w podawaniu swojego nazwiska, którego i tak nie używałam. - Wyczułam tutaj watahę, a właśnie takowej poszukuję - przedstawiłam swój cel wyprawy w te tereny.

Ktoś?

Od Dallany c.d. Sunset

- Dallana i Sunset. Mamy tu coś do zrobienia. Powiedz... Jonas, dlaczego uważasz, że nie powinnyśmy tu przychodzić?
- Bo to jest zabronione. - Odpowiedział z pełnym przekonaniem.
Czyli Sunset miała rację, że się tu wybrałyśmy. Skoro zmarły znalazł sobie strażnika mimo, że jego życie i tak dobiegało końca. Chyba, że nie wrócił tu od pojawienia się objawów choroby i Jonas na niego czekał. Czemu jednak wilk zlecił pieczę nad okolicą lisowi, który jakkolwiek zmuszony do współpracy groźbą czy zapłatą, choćby chciał, nie ma szans w starciu z wilkami? Chyba, że jest ich więcej, lub droga do jaskini blokowana jest też na inne sposoby.
- A powiedział ci, dlaczego?
- Nie powiedział.
- Jak nie powiedział? Trudno mi w to uwierzyć, że sterczysz tutaj żeby warować nad czymś, o czym nie masz pojęcia. Lepiej mów, o co ci chodzi, albo... - Sunset szturchnęła mnie. Lis położył uszy po sobie i odruchowo postąpił krok do tyłu.
- Tak czy inaczej, musimy się tam wybrać - odezwała się moja towarzyszka. - Dorial nie żyje, nie musisz się bać nieprzyjemności z jego strony. Byłybyśmy wdzięczne, jakbyś nas zaprowadził.
Jonas patrzył to na mnie, to na nią. Uśmiechnął się nieznacznie. Sama nie wiedziałam, co miał ten uśmiech znaczyć.
- Skoro tak wam na tym zależy, proszę bardzo. Muszę jednak z wielkim żalem odmówić towarzyszenia wam w tym spacerze. Może innym razem? O ile taka okazja się nadarzy. Tymczasem żegnam! - I uskoczył gdzieś między drzewa. Skoczyłam w tym samym kierunku i przebiegłam kawałek, chcąc go dogonić, ale nigdzie nie było widać tak przecież wyrazistej na tle śniegu kity, ślady łap zaś urwały się w pewnym miejscu. Warknęłam i odwróciłam się. Sunset niewzruszona stała na szlaku i patrzyła się na mnie, jakby z góry zakładała wcześniej, że nie uda mi się złapać uciekiniera. Dołączyłam do niej, nie mogąc się powstrzymać od mruczenia pod nosem na temat tego, co myślę o osobnikach jego pokroju. Właściwie całkiem możliwe, że "strażnik" pełnił jedynie rolę "straszaka", lub też miał w jaskini schowane własne skarby i nie życzył sobie gości w nieswoim domu. Nie trzeba więc było martwić się na zapas.
Wróciłyśmy do niezobowiązującej rozmowy, ale mój wzrok cały czas wędrował dookoła, powoli przeczesując okolicę przed nami. Miałam dziwne wrażenie, że lisek nie odpuścił. Cóż, jak następnym razem przyciśnie się go odpowiednio, to nie będzie taki oporny w udzielaniu informacji.
Drzewa i krzewy rosły coraz gęściej, tak, że pomimo braku liści widok był ograniczony. Mimo to, nie dało się przeoczyć konstrukcji przypominającej drzewo, która niewątpliwie wyglądała naprawdę ciekawie w okresie zielonym, oraz niewątpliwie do kogoś należała. Okrążyłyśmy je wraz z przylegającym, niewielkim jeziorkiem. Nie znalazłyśmy żadnego wejścia, mimo że Sun pamiętała, że nie szła po żadnych schodach. Schody zaś tam były. Zaczynały się kawałek przed drzewem, prowadziły prosto, a następnie zakręcały za pień. Sunset skinęła w ich kierunku głową i zaczęłyśmy się wspinać. Droga wydawała się o wiele krótsza, gdy patrzyło się na to z dołu. Schodków nie było dużo, ale każdy równo i elegancko pokryty został lodem. Zaraz za zakrętem szlak się kończył wejściem, ale w środku prawie nic nie było.
- Nie wiem, o co tu chodzi - powiedziała niepewnie Sunset. - Przecież tutaj właśnie mieszkał. Pamiętam to drzewo, miało wejście przy samej ziemi, a we wnętrzu regały z książkami, figurki, inne takie.
- Musiało ci się coś pomylić. Przecież tu nic nie ma - kopnęłam w skupisko ze skóry i słomy, zła. Byłam naprawdę ciekawa księgi pełnej niebezpiecznej wiedzy, a trafiłyśmy na zaniedbane i byle jakie leże.
Wtem zarejestrowałam ciemniejszą linię i metalową krawędź... Odrzuciłam legowisko, przywołując studiującą niewielkie rysunki naścienne dagazę.

Sunny?

czwartek, 23 lutego 2017

Shakuya Shakimizaki


"Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek."

atomicfishbowl

Imię:
Shakuya Shakimizaki
Pseudonim: Shaku
Urodziny: Nieznany, ale twierdzi, że dwudziesty dziewiąty luty
Płeć: Wadera
Wiek: Dokładnie 4 księżyce
Stanowisko: Posłaniec
Żywioł: Zima

Moce:
Moce są powiązane z zimną porą roku, czyli głównie opierają się na lodzie i śniegu. Shaku ma możliwość tworzenia iluzji śnieżnej, jednak w dni bezchmurne, bez żadnych dziwnych anomalii potrafi przywołać śnieżne chmury i stworzyć prawdziwą zimą. Co do lodu, Shaku ma możliwość zamrażania oddechem i na odwrót. Dzięki swojego żywiołu jest odporna na zimno i nie działają na nią żadne mroźne zaklęcia, jak zamiana w lód. Gdy ma więcej siły, może stworzyć sługusy ze śniegu, lub kontrolować zamarzniętą wodę.

Talizman Reprezentacji:

Śnieg - dzięki niemu gdy Shaku ma więcej siły, jej moce są potężniejsze. Może stworzyć sługusy ze śniegu, lub kontrolować zamarzniętą wodę. Co ciekawsze, pozwala jej na szybsze poruszanie się po śniegu (nie męczy się)

Aparycja:
Lekka i dość mała wadera, która z odległości przypomina szczeniaka. Wiele razu słuchała jak to inni nazywają ją niską lub małą. Jej futro jest białe jak śnieg, co wiąże się z żywiołem. Długie uszy czasem są mylone z rysimi, a puszysty ogon z lisim. Niektórzy sądzą, że jest mieszanką wielu zwierząt. Jest szczupła, a budowa ciała pomaga jej przy silniejszych wiatrach, które jej nie przeszkadzają. Charakterystyczną cechą są błękitne oczy, z których nie płyną przezroczyste łzy, ale granatowa ciecz. Na torsie po prawej stronie na granatowo beżowy znak.

Głos:
Delikatny i spokojny. Rzadko kiedy podnosi głos, a gdy już to robi, nie jest on w żaden sposób przerażający. Jest to spokojna wilczyca, przez co jej głos nie przyzwyczaił się do krzyku. Mówi mało, zazwyczaj tylko odpowiada na pytanie i tylko wtedy, gdy musi. Rzadziej rozpocznie z kimś rozmowę, niektórym wydaje się, że jest niemową.

Cechy fizyczne:
Nie jest to silna wadera, a tym bardziej zręczna. Wszystko co ma w łapach, nagle jej wypada i niszczy. Każdy, kto jest w jej pobliżu, nagle dostaje czymś w głowę. Jest chodząca apokalipsą. Ale pomimo tego jest bardzo szybka, rzadko kiedy ktoś dorównuje jej w tej dziedzinie. Niestety ktoś zwinniejszy szybko ją pokona, ma trudności w utrzymaniu równowagi i skupieniu się na czymś.

Charakter:
Używa bardzo miłych zwrotów podczas rozmów i wydaje się być przyjazną osobą. Chociaż wyraz jej twarzy prawie zawsze pozostaje taki sam, czyli spokojny, jakby nie czuły, w pewien sposób drażni on innych. Jest ogółem bardzo przyjazna, pomaga innym i ich szanuje, jednak wymaga tego ze wzajemnością. Ma do ciebie taki sam stosunek, jaki ty masz do niej. A zapamiętaj, że nie jest typem, który przymknie na cokolwiek oko. Nie jest mściwa, ale ma bardzo dobrą pamięć. Gdy kogoś polubi, bardzo mu na nim zależy. Jednak jest bardzo ostrożna w wyborze przyjaciół. Nikogo nie odrzuca na początku, jak i do siebie nikogo nie przyjmuje. Każdego chce poznać jak najlepiej. Potrafi się przyznać do błędu, czy wziąć na siebie odpowiedzialność. Należy do tych wilków, które przejmują się bardziej stanem czyimś, niż swoim, jednak ona ma w głowie nie tylko zdrowie kogoś innego. Owszem, pierwsze miejsce ma jej osoba bliska, jednak potem jest ona i o siebie też dba. Pomimo, że jej pysk nie ma innego wyrazu twarzy, niż spokój, to nie znaczy, że jest oschła. Bardzo często wilki nie wiedzą czy jest szczera, czy sobie po prostu żartuje. Jej wyraz twarzy może wydawać się obojętny, a jednak może powiedzieć, że ci współczuje. Nie lubi opowiadać o sobie, ani o swojej przeszłości, nie pyta o to także innych. Jest trochę tajemnicza i zamknięta w sobie. Mówi gdy musi i najczęściej odpowiada tylko na pytania.

Lubi:
Jest to spokojna wilczyca, lubiąca ciszę. Lubi czasem przysłuchiwać się świstowi wiatru, ćwierkotaniu ptaków oraz szelestowi liści. Często ogląda jaszczurki, intrygują ją bardziej, niż jakiekolwiek inne stworzenie. Zna wiele konstelacji gwiazd i nigdy nie przegapi okazji pójścia na spacer w gwieździstą noc. Ceni sobie szczerość

Nie lubi:
Hałasu, który dudni jej w uszach. Pomijając fakt o złośliwych wilkach, nienawidzi kłamstwa jak i sztuczności. Nie przepada za pływaniem, jak i za deszczem. Nudzą ją wykłady o zwierzętach i roślinach. Przez ojca nie lubi, gdy ktoś widzi jej porażkę.

Historia:
Krótka i nudna. Rodzina wysoko w hierarchii oraz niechciane dziecko, czyli Shaku - relacje opisane poniżej. W wieku dwóch lat postanowiła wszystkich opuścić i ruszyć w świat. Zatrzymała się dopiero wtedy, gdy uznała, że jest wystarczająco daleko od swej rodziny. Ta wyprawa w rzeczywistością miała być ucieczką od wszystkich i rozpoczęciem nowego życia.

Rodzina:
Szczęśliwa kochająca rodzinka jedynie w oczach watahy - w rzeczywistości Shaku z nikim się nie dogadywała. Ojciec już dawno spisał ją na straty widząc jej niezręczność, którą nazywał "ciapowatością". Matka nawet nie miała zamiaru jej bronić, gdy musiała wysłuchiwać narzekań ojca. Ona raczej zajmowała się sobą, a potem młodszą siostrą, która była oczkiem w głowie rodziców. Shaku nie czuła nienawiści za to, ze była od niej we wszystkim lepsza, ponieważ tylko z nią potrafiła się zrozumieć. Obecnie z nikim nie ma kontaktu.

Partner:
--

Relacje:

Jak na razie jest pozbawiona przyjaciół czy wrogów. Ma jedynie młodsza siostrę, która została w rodzinnej watasze, z powodu młodego wieku.

Lokum:
Niewielka jaskinia położona blisko Szarego Morza, znajdująca się w niewielkiej górze, która łączy się z Doliną Opadających Smoków. Obszerna jaskinia, pozbawiona jakichkolwiek dodatków, oprócz zwierzęcej skóry, na którym śpi Shaka.

Sprawności:
Szybkość | 54
Refleks | 10
Siła | 12
Wytrzymałość | 30

Jery:
230
Rzeczy z targu: Brak.

Upomnienia: 0/3
Kontakt: annastankiewicz987@wp.pl

sobota, 18 lutego 2017

Sorka


Areot (deviantArt)

Imię: Sorka
Pseudonim: Imię wadery jest już dość głupkowate, by je bardziej przekształcać. 
Urodziny: 
19 marca
Płeć: Wadera
Wiek: 4 lata
Stanowisko: Przywódca stanowisk wojennych (dawniej: Obrońca)
Żywioł: Jaszczurki

Moce:
Sorka nie ma wielu mocy i nie korzysta z tych, które ma. W młodości duży problem sprawiały jej nagłe zmiany w zieloną jaszczurkę w chwilach, gdy dawała się ponieść negatywnym emocjom. Nigdy nie potrafiła zapanować nad zmianą postaci, zdarzało się, że po przemianie z powrotem w wilka pozostawało jej coś z natury jaszczurki. Przykładowo pewnego ranka obudziła się z długim, zielonym i śliskim jaszczurczym ogonem. To nie był dla niej najlepszy dzień.
Innym z oddziaływań jej żywiołu, a czego mocą nazwać nie można, bo nie ma na to wpływu, jest pojawianie się w jej okolicy małych jaszczurek. Zwykle schodziły się do niej grupkami i obserwowały każdy jej ruch wielkimi, ciekawskimi ślepkami.
Z wiekiem Sorka nauczyła się panować nad emocjami i nie ściągać do siebie nieproszonych gości. Innym wilkom w Berkanan nie zdradza swojego żywiołu, lecz nie robi z tego wielkiej tajemnicy, a po prostu stara się o tym nie mówić.

Talizman Reprezentacji:
Sorka reprezentuje ptaki drapieżne z rodziny jastrzębiowatych. Jej medalion to soczyście zielony kryształ wprawiony w metalowy pierścień. Wadera nosi go zawieszonego na skórzanym pasku, do którego przyłączone są krótkie łańcuszki. Może na nich powiesić drobne przedmioty, takie jak klucze, eliksiry itp. Mocą specjalną tej reprezentacji jest możliwość zmiany wilczego kształtu w postać harpii wielkiej. Harpia wielka to majestatyczny, ogromny ptak drapieżny, jednak z powodu swojego żywiołu Sorka nie jest skłonna używać tej mocy. Rozważa jednak, czy nie przystąpić do ćwiczeń w tym kierunku, ponieważ żywi nadzieję, że jeśli opanuje przemianę w ptaka, to w jaszczurkę też. Tym samym chciałaby pokonać traumę z dzieciństwa.

Aparycja:
Sorka jest postawną waderą o proporcjonalnej budowie. Jej futro jest mieszaniną różnorodnie rozmieszczonych odcieni szarości. W jaśniejszych plamach często pojawiają się ciemne cętki. Sierść jest gęsta i puszysta na zimę, lecz gdy robi się ciepło wadera traci ją falami. Niedługo po okresie linienia okazuje się, że futra zostaje niewiele, ale to bardziej wilczycę cieszy, niż jej przeszkadza. Jej oczy mają kolor zbliżony do barwy amuletu reprezentacji, nos po dwóch latach częstego tropienia ma wyjątkowo czuły. Uszy, w chwili usłyszenia dźwięku o nieznanym źródle, wykręcają się gwałtownie w jego kierunku. Ogon wadery nie jest zbyt długi, dzięki czemu nie przeszkadza jej w biegu i nie zaczepia się o nic, gdy wykonuje ostre zakręty. 

Głos:
Głos Sorki z wiekiem staje się coraz bardziej kobiecy i głęboki. Szczególnie da się to odczuć, gdy jest zła lub gdy wyraża się na poważny temat. W gronie przyjaciół często się śmieje, jej śmiech jest jest przyjemny dla ucha i niezbyt głośny. Wadera nigdy nie krzyczy i nie podnosi głosu, jedynie gdy wymaga tego pełniona przez nią funkcja. Lubi śpiewać ballady i kołysanki, dobrze sobie z tym radzi, jednak jej głos nie nadaje się do wyśpiewywania mocnych lub wesołych i chwytliwych piosenek.

Cechy Fizyczne:
W młodości Sorka powzięła sobie postanowienie, że aby nie być zależną od magii, będzie spędzać dużo czasu na polowaniach i ćwiczeniach. Po pewnym czasie stało się to uzależnieniem, wadera nie wyobraża sobie dnia bez treningu i polowania. Jest dość wytrzymała i szybka. Jej umiejętności stale wzrastają po częstych treningach. Wypracowała sobie czułe zmysły, poszukując zapachów, obserwując nocne zwierzęta, czy nasłuchując dźwięków lasu. Ponadto pozostały jej też umiejętności po różnych doświadczeniach, np. bitwach i wędrówkach, które odbywała.

Charakter:
Reakcje i zachowania Sorki nigdy nie zależą od jej nastroju.Już w dzieciństwie starała się wypracować u siebie całkowity spokój w chwilach trudnych. Starała się zachowywać zimną krew i jasność umysłu, aby nie zawładnęły nią emocje. Udało jej się to i do tej pory nie okazuje negatywnych emocji w sposób jawny - nie krzyczy, nie płacze, ani nie podejmuje ryzykownych decyzji. Kiedy jest zła, czy nawet wściekła, zrozpaczona czy po prostu przygnębiona to zwykle uparcie milczy ze stalą w oczach. Gdy się odzywa jej głos jest zimny i zabarwiony wręcz nienaturalnym spokojem.
Jeśli chodzi o pozytywne emocje, nie waha się ich pokazywać. W towarzystwie przyjaciół często śmieje się, bierze udział w rozmowach. Nie boi się bronić swoich decyzji, swojego zdania. Stara się być opoką, gdy ktoś tego potrzebuje. Potrafi wysłuchać i pomóc w problemie. Gdy ktoś, na kim jej zależy potrzebuje pomocy, robi co może, aby jej udzielić. W sprawach, które dotyczą życia i śmierci, traci nagle racjonalne myślenie i jest gotowa poświęcić za taką osobę życie. Czasem jest to całkiem głupie i nieracjonalne, ale taka jej natura. Jest to trudne w pracy, jaką wykonuje, waderze trudno jest się z tym pogodzić.
Sorka poznając nowego wilka stara się być dość przyjacielska, chociaż zachowuje dystans. Rzadko wita się pierwsza. Poznana z nowym wilkiem przez przyjaciela zazwyczaj pozdrawia go skinieniem głowy. Bywa niemiła lub sarkastyczna dla wilków, które na to zasługują. Jest wtedy bezpośrednia, jednak nigdy tak, by kogoś zranić czy oczernić wobec innych. Ma miękkie serce oraz czułe sumienie i nie zostawiła by nikogo w potrzebie. Raczej się do tego nie przyznaje na głos.
Nie mówi wiele, bo nie lubi gadki bez sensu. Woli odzywać się wtedy, gdy rzeczywiście ma coś do powiedzenia. Sprawia to, że przez obcych jest odbierana jako ktoś tajemniczy, mroczny i na pewno niechętny do rozmowy. Ma słabość do sentymentu, więc lub wspominać zeszłe czasy.
Wadera posiada zdolności do perswazji. Jest obowiązkowa, nigdy się nie spóźnia i zawsze wykonuje powierzone zadania. Jeśli spóźniałaby się na jakieś spotkanie... Cóż, należy założyć, że stało się coś niedobrego. Ponadto brzydzi się kłamstwem. Nie kłamie, chyba, że wymaga tego sytuacja - bo złe uczynki czynione dla dobra bywają uzasadnione. Nigdy nie zdradza swoich.
Lubi:
Polowania | Ballady | Wiosnę | Obserwację leśnego życia | Śpiew | Wywiązywanie się z zadań danych od przyłożonych | Dalekie wędrówki | Dreszczyk emocji, przygody | Poranki i wschody słońca | 

Nie lubi:
Zimna | Zimy  | Deszczu | Jaszczurek | Bycia wyłączoną z akcji | Kłamstw | Wyśmiewania się z innych | Magii żywiołów

Historia:
Historię Sorki można by nazwać traumatyczną. Urodziła się w normalnej rodzinie. Rodzina ta mogłaby być nazywana watahą - Sorka miała bardzo liczne rodzeństwo, nie tylko ze swojego miotu. Gdy przyszła na świat wszystko było w porządku, szczenięta różniły się głównie tylko ubarwieniem. Wraz z dorastaniem wyszły na wierzch wady wilczycy. Była pulchna, ślamazarna, miała krótki ogonek i rzadką sierść. Jej łapy nie były cienkie i długie jak jej sióstr, nie miała ich wdzięku. Nie była też nawet tak silna jak bracia. Do tego wszystkie szczenięta w rodzinie zyskały od matki natury wspaniałe żywioły. Wrodzona magia wilków była w tej rodzinie zachwycająca. Zaś Sorka przedstawiała dość marny obraz - miała żywioł jaszczurek. Brzmi idiotycznie i jest idiotyczne. Zawsze, gdy się zestresowała, zmieniała się w jaszczurkę i nie potrafiła nic na to poradzić. Po takich nagłych przemianach zdarzało się, że waderze zostawało coś z jaszczurzej natury, a czasem nawet jaszczurczy ogon. Za młodu mogło to być zabawne, jednak gdy podrosła inne wilki często się z niej wyśmiewały i obrzucały wyzwiskami. Właśnie z tego powodu Sorka postanowiła dużo ćwiczyć, zdobywać szacunek, a także panować nad emocjami. Innym problemem jej żywiołu były łażące za nią jaszczurki. Pojawiały się znikąd w najdziwniejszych miejscach i najmniej odpowiednich momentach, po czym po prostu stały i gapiły się swoimi gadzimi ślepiami. Sorka rozwiązała ten problem za pomocą alchemii i ziół, których zapach skutecznie odstraszał gady. Zyskała tym szacunek do magii zielarskiej, ponieważ na jej znajomość trzeba było zapracować.
Podjąwszy decyzję o zmienieniu swojego życia Sorka opuściła rodzinę. Przez dwa lata trenowała, polowała i pomagała napotkanym stworzeniom. Przez ten czas poznała wiele stworzeń, z którymi łączyły ją wyjątkowe więzi, czasem nawet romanse. Wiele doświadczeń wyniesionych z bitew, intryg i wojen opisywała w swoich pieśniach. Gdy stwierdziła, że chce stabilizacji, wyruszyła na poszukiwania watahy i trafiła na Berkanan.

Rodzina:
Rodzina była zbyt liczna, by spamiętać imiona jej członków. Tym bardziej, że Sorka uparcie chciała je zapomnieć. Pokrótce miała mamę, tatę i mnóóóstwo rodzeństwa prześcigającego się w umiejętnościach.

Partner:
Sorka miewała spotkania z basiorami i przelotne romanse, ale z powodu jej stylu życia szybko się kończyły. Sorka jednak pozostała romantyczką do tej pory.

Relacje:
Ma mnóstwo krótkich, ale ważnych znajomości z różnymi stworzeniami, którym pomagała na szlaku. Kilka z nich mogłaby nazwać przyjaciółmi, ale z większością nie ma już kontaktu. Część nawet nie żyje. Jej przyjaciółmi można nazwać np. Deralta z Kivii czy ansuzę Dallam.

Lokum:
Nie mieszka nigdzie na stałe, zatrzymuje się tylko by przespać noc w różnych miejscach.. Nie lubi zostawać długo w miejscu, dużo podróżuje. Stara się być ciągle na bieżąco ze sprawami watahy. Od czasu do czasu odwiedza siedliska przyjaciół. Jej domem jest materiałowa torba, którą trzyma przerzuconą przez szyję, a w niej wszystkie niezbędne rzeczy, np. nóż, coś do rozpalenia ognia. Lubi nocować przy ogniskach.

Inne:
Sorka często układa w głowie ballady podczas polowań i wędrówek, a czasem nawet śpiewa je wieczorami przy ognisku. Nigdy jednak ich nie spisała, jedynie uczy się ich na pamięć. 
Wadera żywi urazę do wrodzonej magii żywiołu, uważa, że każdego wilka spotyka przypadkowo i jest to niesprawiedliwe. Jednocześnie podziwia zielarstwo i inne formy magii, których trzeba się nauczyć, a reprezentacje w Berkanan uważa za przeznaczone konkretnie do jednego wilka i nic do tego nie ma.
Wiek Sorki jest często mylony przez jej postawę i dojrzałość charakteru. 

Sprawności:
Szybkość | 32
Refleks | 29
Siła | 29
Wytrzymałość | 42


Jery: 225
Rzeczy z targu: brak.

Upomnienia: 0/3
Kontakt: hazellerey5@gmail.com

piątek, 17 lutego 2017

Od Sunset do Dallany

Gruba warstwa śniegu pokryła całe tereny, więc trochę trwało, aż przebiłam się do miejsca, w którym miałam spotkać Dall i omówić z nią jedną kwestię. Oczywiście wadera była zawsze pierwsza, czekając na mnie pod jednym z dębów niedaleko Matki. Dostrzegłam ją, schodząc z pagórka, po czym przyspieszyłam nieco tempo. Rzeka była po lewej stronie otaczana z prawej przez las. Ptaki jakby ucichły, a wszelkie życie poszło spać. Chwilę potem byłam już przy wilczycy. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ ta mnie wyprzedziła:
- No, no. Ładna pogoda na spotkanie.
- Wiem, zawsze tak trafnie wybieram. – na moim pysku widniał półuśmieszek.
- No dobra… Ale w sumie, po co tu przyszłyśmy?- spytała, drżąc się z zimna.
- Pamiętasz Doriala Se Kuvente?
- Arcykapłan, tak?
- Kiedyś go odwiedziłam wraz z matką. – zaczęłam. -Kiedy bawiłam się z jego synem, ci rozmawiali o jego księdze. Podobno są tam wszystkie moce, jakie pojawiły się na terenach watahy wraz z niezliczoną ilością zaklęć.
- A co to ma wspólnego ze mną i z Tobą?
- Wiesz... – westchnęłam, a zimna para z pyska wyleciała w stronę alfy- Byłam świadkiem, jak Twój ojciec zlecił mojej mamie, żeby zabrała tę księgę i dała mu, ponieważ podejrzewał Doriala Se Kuvente o zdradę. Pomyślałam, że skoro Ty teraz jesteś alfą, to powinnaś wiedzieć.
- Ale on zginął.- podniosła brwi, sugerując zdziwnienie.
- Teoretycznie tak, w sumie praktycznie też, ale księga nadal jest w jego jaskini i nie może wpaść w złe łapy, bo inaczej zdobędzie się wiedzę o słabościach, a zarazem mocach, jaki dany żywioł może zdobyć.
- Mhm. – wydała specyficzny dźwięk, przypominający słowo „tak”, a zarazem „nie”. – Prowadź. – moje wątpliwości zostały rozwiane, zgodziła się.
- Tędy. – przekręciłam łbem w stronę lasu, nieposiadającego już liści. – Idąc w głąb, dotrzemy do jego jaskini oraz, jak mam nadzieję- księgi.
- No to ruszajmy. – powiedziała, po czym obie równym chodem skierowałyśmy się tam, gdzie wcześniej wskazywałam.
Prowadząc do jaskini wraz z Dallam wymieniłyśmy się nowościami. Nie było cicho, co spowodowało, że ilekroć widziałyśmy jakieś zwierzę, te uciekało. Ja szłam po prawej, a ansuza po lewej. Nagle zza topoli wyskoczyło coś czerwonego. Intuicyjnie odskoczyłam, ponieważ przeleciało nam dosłownie przed nosem.
- Co tu robicie?- to był rudy lis. Stanął w pozycji obronnej.- Szaleńce, tu nie można przychodzić!
- Um… To nie my wyskakujemy komuś przed nosem!- zareagowała ostro Dallana.
- Kim jesteś? – spytałam o wiele łagodniejszym tonem.
- No tak, zapomniałem się przedstawić. – dołączył swoją prawą tylną łapę do lewej. – Jestem Jonas. A wy?
Wraz z waderą wymieniłyśmy się wzrokiem, po czym ta postanowiła odpowiedzieć:




Dallam?

Od Shadow c.d Swena: "Całkiem (nie)ciekawa historia"

Swen... ciekawe imię, nie wiem czy tak samo jak basior ale propozycja spaceru była mądrym pomysłem.
-Jak tu trafiłaś?-miły głos, całkiem inny w porównaniu do mojego. Potrząsnęłam głową z uśmiechem.
-To długa historia a teraz wydaje mi się śmieszna, chodźmy gdzieś na ubocze. Nie chciałabym żeby słyszeli moją historie-spoważniałam, Swen popatrzył się na mnie zdziwiony-zrozumiesz.
Basior pokiwał głową i podążał teraz za mną był mojego wzrostu ale młodszy, wreszcie byliśmy wystarczająco daleko. Widziałam że mój towarzysz usiadł. Pewnie, proszę bardzo. Myślenie to pożyteczna rzecz... Ale to bijące serce denerwuje podczas walki. Znałam wilki które nie potrzebowały go... ale były martwe lecz na swój sposób żywe... Potrząsnęłam głową i popatrzyłam na Swen'a.
-Dalej chcesz tego słuchać?-widziałam ciekawość w jego oczach więc rozpoczęłam swoją (przydługą...) opowieść.-więc tak, kiedy stałam się na tyle silna by walczyć, zostałam zabrana Scarabek i Scream'owi. Moim rodzicom-dodałam widząc niezrozumienie w jego oczach- byłam szkolona na zabójczynię. No i wreszcie miałam tego dosyć. Zostawiłam rodzinę i siostrę która była oczkiem w głowie ojca. Wędrowałam plącząc się z watahy do watahy. W niektórych dochodziło do wojen domowych. Uczestniczyłam w jednej z nich i nie jest to fajne doświadczenie. Samotnictwo nie jest i nigdy nie będzie proste. Nie sądziłam że można zniżyć się do takiego poziomu by atakować innego wilka podczas snu. Nie przeczę, sama podchodziłam tak moich wrogów ale jeszcze młodocianego wilka.
-urwałam i popatrzyłam na niego- idziemy dalej?
Pokiwał głową a ja podążałam koło niego. Nie rozmawialiśmy, chyba wcześniejsza rozmowa musiała zostać przez nas przemyślana. Widoki były piękne
-Wracamy do reszty.-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, nie miałam na to ochoty... Odprowadziłam basiora a sama poszłam się przejść. Las nocą miał w sobie coś pięknego... Usiadłam na rozdrożu i wlepiłam wzrok w ścieżki, chyba miałam nadzieje zobaczyć tam Scarabek... Złudna nadzieja. Myślałam jakby to było gdybym jednak ukończyła trening. Byłabym bezwzględną morderczynią?
-Przecież taka się stałaś.-wypowiedziałam to na głos.
-Jaka?-usłyszałam głos Swen'a. Wszędzie się znajdzie...
-Podsłuchiwałeś?-warknęłam i odwróciłam się zbliżając się do niego, z mojego gardła wydobył się ostrzegawczy warkot. Poczułam nagły przypływ adrenaliny na myśl o walce-nie będę z tobą walczyć. Jesteśmy w tej samej watasze, niebieskouchy. -zaśmiałam się ale po chwili uśmiechnęłam się-nie będę walczyć z młodzikiem. Walczyłeś w ogóle kiedyś?
Pokiwał wojowniczo głową. Nie sposób się na niego gniewać a jednak... Nie chciałam teraz z nim walczyć, nie poznałam go zbyt dobrze i nie znałam jego mocy. W dodatku należymy do tej samej watahy.
-Wracajmy. Musiałam pobyć sama -zamachałam buntowniczo ogonem i z błyskiem w oku popędziłam w stronę mojego legowiska.


>Swen? c: <

Od Swena c.d Shadow: "Ceremonia Dołączenia i poznanie"

 Moja rozpacz spowodowała, że jestem na terenach o których istnieniu nawet nie wiedziałem. Były piękne widoki, wodospady i drzewa. Stwierdziłem, że jak już i tak nie mam zamiaru wracać do starej watahy, bo mnie tam źle traktowali i w sumie nie chciałbym, żeby walka z innymi basiorami stała się moim życiem. Moim ulubionym zajęciem jest siedzenie na drzewie, więc postanowiłem, że się położę i wsłucham się w naturę. Leżałem dość długo, może dwie godziny. Wstałem tylko dlatego, że usłyszałem coś w lesie. W pewnym momencie zauważyłem jakiegoś wilka, który też mnie zauważył. Był to żółto-czarny wilk. Podszedł do mnie i się zapytał:
-Czego tu szukasz?-zapytała, po głosie rozpoznałem, że to wadera.
-Jakichkolwiek innych wilków, a i nazywam się Swen-odpowiedziałem, domyślają się, że może należeć do jakiejś watahy.
-A ja Sunset i należę do watahy Wilków Berkanan, czy chciałbyś dołączyć?-zapytała dosyć łagodnym i miłym tonem.
-Nie mam nic ciekawszego do roboty-uśmiechnąłem się i poszedłem za nią. Może i nie ufam obcym wilkom, ale wadery to inna sprawa. Doszliśmy po dość krótkim czasie. Zaprowadziła mnie na jakąś sale, gdzie prawdopodobnie miała się odbyć jakaś ceremonia przyjęcia czy coś. Na tej sali byłem ja, chyba alfa i beta, i jeszcze jakaś wadera, była wręcz piękna, ale starałem się na nią nie patrzeć, żeby czegoś nie podejrzewała. Wadera, która ją przyprowadziła zawołała ją, a na imię miała Shadow. Piękne imię należące do pięknej wadery. Nie podsłuchiwałem ich rozmów, czekałem na swoją kolej.
-Swen, podejdź tu proszę-krzyknęła alfa. Podszedłem do nich, a alfa zaczęła do mnie mówić:
-To twoja Reprezentacja. Noś ją z dumą i nie przekazuj jej nikomu. Stałaś się teraz pełnoprawnym Wilkiem Berkanan.-powiedziała wadera i przekazała mi talizman. Po całej ceremonii wyszedłem na dwór i chodziłem w kółko rozmyślając czy dobrze zrobiłem dołączając do watahy. Przerwał mi pewien głos:
-Tylko nie wydepcz dziury w tej ziemi!-zaśmiała się. Podniosłem łeb, żeby zobaczyć kto to, okazało się, że to Shad. Piękna, miła (przynajmniej taka się wydawała) i towarzyska.
-Tylko nie zareaguj jak królik.-dodała.
-Co ty, nie będę uciekał, nie przed tobą-odpowiedziałem.
-Oj, dziwił byś się-uśmiechnęła się szyderczo i podeszła bliżej.
-To może jak jesteśmy po tym całym cyrku to pójdziemy na spacer-zaproponowałem, a ona się zaśmiała.
-Myślę, że ten cyrk był potrzebny i przyjmuję ofertę-słysząc to zaśmiałem się.
     
                                                                      
Shadow? c:

czwartek, 16 lutego 2017

Od Shadow do Swena

Podążałam za zapachem obcych mi wilków, spodziewałam się że będzie to wataha.
-Miła odmiana...- mruknęłam- bycie samotniczką jest nudne. - podbiegłam trochę do przodu, nie spodziewałam się "ataku" ze strony śniegu. Kiedy poczułam przerażające zimno na moim karku podskoczyłam, a potem ze śmiechem otrzepałam się. "Dobra. Chwila rozluźnienia ale bądź gotowa. Nigdy nic nie wiadomo" skarciłam się w myślach i mimowolnie napięłam mięśnie. Szłam tak dość długi czas rozmyślając i rozpatrując stare błędy i planując inne pierdoły. Słyszałam też wodospad.
Zapach wyostrzył się ale teraz inne zapachy blakły. Pozostał jeden.. albo dwa? Zawahałam się ale ruszyłam powoli dalej.
Zdziwiło mnie to, że (jak się okazało) wadera zatrzymała się!
-Co tu robisz?-warknęłam, moim oczom rzuciły się pióra na ogonie... Ale chwila one były związane, nie były częścią wilczycy. Kamień spadł mi z serca i odetchnęłam z ulgą. Czekałam na odpowiedź wilczycy.
-Powinnam zapytać co ty tu robisz. - irytowała mnie... Chętnie bym ją zabiła ale z tym musiałam zaczekać.
-Poszukuję watahy -powiedziałam i szybko oceniłam ją wzrokiem. Wyglądała na alfę więc szybko przedstawiłam się.-swoją drogą jestem Shadow.
-Świetnie-usłyszałam a wadera pobiegła na przód. Stwierdziłam że podążę za nią, co nie było błędem. Wadera podążyła do jaskini a ja stwierdziłam że rozejrzę się po okolicy. Zauważyłam jakiegoś wilka, zainteresowały mnie jego bandaże na łapach. Przypatrywałam mu się dobrą chwilę, nie widział mnie, trochę głupio bo powinien już dawno się zorientować. A co gdybym go tak zaatakowała? Uśmiechnęłam się na myśl walki ale jakiś tam swój kodeks mam, nie powinnam była atakować go z zaskoczenia...
-Shadow! Chodź tutaj!-usłyszałam znów głos wadery, no cóż, nie miałam wyboru więc poszłam w stronę jej głosu. Nie musiało minąć dużo czasu nim znalazłam się w jakimś dziwnym miejscu... Z wielką niechęcią przechodziłam koło wody ale  stamtąd dobiegał jej głos. Świątyni? Przemknęło mi przez myśli ale po chwili skupiłam wzrok na waderze i reszcie zgromadzenia.
-To twoja Reprezentacja. Noś ją z dumą i nie przekazuj jej nikomu. Stałaś się teraz pełnoprawnym Wilkiem Berkanan. -pokiwałam głową na znak zgody, czułam się nagle jakaś dziwnie szczęśliwa, spełniona...Miałam dziwne wrażenie że się "świecę" ale prędzej był to jakiś słaby blask... Ale ta chwila szczęścia szybko przeminęła i powróciły dawne odczucia. Znowu rozejrzałam się po pomieszczeniu, było naprawdę ładne...
Wilki wytłumaczyły mi wszystko a potem poznałam zasady panujące w tej watasze. Cieszyłam się że nie muszę już być samotniczką. Kiedy wszystko minęło, wyszłam się przejść i trafiłam na wilka, zapewne basiora który przechadzał się. Wyglądało na to że robił już tak dość długo.
-Tylko nie wydepcz dziury w tej ziemi!-zaśmiałam się, trochę szyderczo, trochę nie. Basior podniósł łeb i spojrzał na mnie z zainteresowaniem-tylko nie zareaguj jak królik.-dodałam kiedy oceniał mnie wzrokiem, znów się zaśmiałam.




>Swen? c:

środa, 15 lutego 2017

Shadow


"Przyjaciel? Może okazać się największym wrogiem. Wróg? może okazać się najpotężniejszym przyjacielem."

Aviaku (deviantArt)
Imię: Shadow
Pseudonim: Shad
Urodziny: 17 czerwca
Płeć:
 Wadera

Wiek: 4 lata
Stanowisko: Wojowniczka
Żywioł: Ogień

Moce:
Wilczyca nie lubi używać wielu mocy więc szkoli się tylko w jednym, który i tak trudno opanować. Wadera bardzo często kończy z poparzeniami...
"płonące" pazury- jak sama nazwa wskazuje wilczyca podpala końcówki pazurów, czasem jej to nie wychodzi co zwykle kończy się poparzeniem poduszek... Ale po opanowaniu tego będzie jej to bardzo pomagać w walce.

Talizman Reprezentacji:
Talizman Shadow reprezentują płomienie. Składa się z rubinu w kształcie niedużego płomyka. Pomaga on czasami Shad kiedy wędruje nocą, m.in ogrzewając jej futro, za dnia świeci leciutkim blaskiem co wadera lubi.  

Aparycja:
Shadow ma ciemne, prawie czarne gęste futro, podbrzusze, brzuch i inne części ciała ma popielato-brązowe. Jej błękitne oczy lśnią ledwo widocznym blaskiem. Ma dziwne znamię na jednej z łap ale jakoś specjalnie jej to nie przeszkadza.

Głos:
Shadow mówi zwykle chłodnym głosem, ale nie jest tak zawsze. Jeżeli rozmawia z kimś wyższym rangą przyjmuje cieplejszy ton ale gdzieś tam słychać nutę chłodu. To obcych odzywa się wzgardliwie i niemiło. 

Cechy Fizyczne:
Jest umięśniona i silna, ale też szybka i zwinna. Potrafi poruszać się bezszelestnie, lecz nie jest w tym idealna, czasami Shadow zdarzy się zwykłe głupie rozkojarzenie i ujawnienie się gotowe.  Często biega i skacze co jest jej dużym plusem ale z pływaniem nie jest tak dobrze, szczerze mówiąc nigdy nie uczyła się i prawie w ogóle tego nie umie.

Charakter:
Jest na prawdę wredną wilczycą która uwielbia walczyć i widzieć krew swoich wrogów. W byłej watasze szkoliła się na zabójcę. Sadyzm? To jej drugie imię. Ale pomimo chłodnego i sadystycznego podejścia do tego wszystkiego potrafi być miła jeżeli tego chce, nie jest aż takim ponurakiem żeby nigdy nie zaznać zabawy albo śmiechu. Jeżeli już się zaprzyjaźni bądź zdobędziesz jej zaufanie jest otwarta ale nie złamie danej obietnicy. Uwielbia kłamać, sprawia jej to przyjemność.

Lubi:
Zapach krwi, sprawianie powolnej śmierci wrogowi, szybka śmierć? Też jest ok. Uwielbia wszelkie rodzaje mięsa... no może prawie wszystkie. Skoki i polowania też są fajne ale walka to jej życie. 

Nie lubi:
Wilczego mięsa. Na to ucieknie z krzykiem, jest to jedna z jej denerwujących słabości... Nie cierpi też kiedy ktoś przeszkadza jej podczas walki. Jeżeli to ona została do niej sprowokowana ona sama to dokończy.

Historia:
Shadow nie przepada za swoją historią ale obowiązek to obowiązek, prawda?
No więc.. Wadera urodziła się w watasze jak każda... no może nie jak każda bo była to wataha której ona do dziś nienawidzi. Dorastała sobie jak każdy inny szczeniak ale jej "trening"  (o ile można tak to nazwać) rozpoczął się kiedy miała trochę ponad rok. W wieku 2 lat miała tego wszystkiego dość, więc po prostu uciekła. Wędrowała ponad rok poszukując "tej" watahy. No i tak przyplątała się tutaj.

Rodzina:
Jak ma być szczera to nigdy nie lubiła swojej rodziny. Matki ani rodzeństwa nie poznała. Ojciec wyjawił jej tylko imiona.
M- Scarabek
O- Scream
Siostra: Azari 

Partner:
Można powiedzieć że szuka.

Relacje:
Jeszcze nikogo nie poznała... pewnie się to zmieni już niedługo.

Lokum:
Leży raczej na uboczu. Okolica niby przyjazna niby nie. Zależne od interpretacji danego wilka, Shad się podoba. Dosyć często jest tam stara krew. Wnętrze jest miłe dla oka. W jednym z kątów walają się kości ale są ładnie ułożone. Jest też jakieś legowisko z którego wadera często korzysta. W dalszej części jaskini są jakieś stare truchełka. Pewnie szczury czy coś.

Inne:
Grafika przedstawiająca wilka została usunięta przez Autorkę- czyszczenie swojej kolekcji (Grafika jest z 2014r).

Sprawności:
Szybkość | 35
Refleks | 19
Siła | 35
Wytrzymałość | 15

Jery: 200
Rzeczy z targu: brak.

Upomnienia: 1/3
Kontakt: shadesloves@gmail.com


Sojusz

Zawarliśmy sojusz z Watahą Srebrzystego Nowiu Księżyca! 


Od Dallany c.d. Sunset: "Nowe Porządki"

Wodospad nie był skuty lodem, ale rzeka w górnym biegu musiała zostać częściowo zatamowana przez bryły lodu, skały lub zwalone drzewo. „Przynajmniej można dotrzeć na miejsce zebrania suchą łapą” - pomyślałam, zbliżając się do Świątyni. Szybko jednak się przekonałam, że to nieprawda, bowiem osłabiony prąd „wyrzucał” wodę o wiele bliżej skały, niż zwykle. Westchnęłam i powoli minęłam strumień, wzdrygając się, gdy poczułam lodowate krople na karku.
W Świątyni zbierały się już wilki. Nie było nas wiele. Idąc w stronę ołtarza ofiarnego, przy którym wyrzeźbiony został piękny wizerunek Berkanan i Jaszy, prawie nie słyszałam rozmów, pojedyncze wilki tylko szeptały między sobą. Mogłam się domyślać, że nie dyskutują o niczym wesołym. Tylko kiedy to wszystko wróci do życia..? Zorientowałam się, że moje myśli po raz kolejny schodzą na tor tego, co miałam powiedzieć za chwilę, oraz tego, co czekało mnie oficjalnie od dzisiejszego dnia. Nigdy dotąd nie czułam zdenerwowania przed wystąpieniem, zwłaszcza, że miało to być dosłownie parę słów z mojej strony, ale też nigdy nie zależało mi tak na akceptacji ze strony wilków.
Zbliżył się do mnie Ranec, wilk, z którym zawsze byłam w dobrych stosunkach. On nie miał tu rodziny ani nikogo bliskiego. Pokazał mi listę obecnych wilków i powiedział, kto nie dotrze. Nie odzywałam się. Basior chciał chyba powiedzieć coś jeszcze i miałam nadzieję, że nie będą to kolejne bezsensowne słowa otuchy. Nie zdążyłam się o tym przekonać, bo w tym momencie dostrzegłam żółtą postać, co znaczyło, że południowa strefa dotarła. Przeprosiłam więc rozmówcę i poczekałam parę sekund, po czym zabrałam głos.
- Zapewne wiecie, po co się tutaj zebraliśmy. Choroba zabrała trzy czwarte naszej społeczności. - starałam się nie mówić zbyt zwięźle, ale ile można powtarzać podobne słowa? Przeszłam więc do rzeczy. - Każdy z nas kogoś stracił i ma prawo za nim tęsknić... - zawiesiłam na chwilę głos, po czym kontynuowałam - Ale życie toczy się dalej, a my nie możemy rozpaczać w nieskończoność. Dlatego jeszcze dzisiaj dajmy sobie czas na żałobę, a jutro postarajmy się wrócić do codziennego życia. - Skończywszy zdanie, słyszałam oburzone parsknięcia, ale nie zwracałam na nie uwagi i mówiłam dalej. - Na pewno się wam to uda. Jako nowa ansuza, muszę omówić również pewne kwestie. Po pierwsze, wprowadzam zakaz na sprowadzanie tu czekolady, motywów tłumaczyć nie muszę, bo wszyscy je znacie. Po drugie, stanowisko dagaza naturalnie przejęła znana wszystkim Sunset. Po trzecie, przypominam o nieobjętych stanowiskach - niektóre z nich są potrzebne na bieżąco. Tyczy się to również stanowisk laguz. Ode mnie to tyle, jeśli ktoś chce się wypowiedzieć, o coś zapytać lub coś przekazać, oddaję mu głos.
Spodziewałam się, że to przeciągnie się dłużej, niż było konieczne, ale nie wiedziałam, że gdy opuszczę świątynię, będzie już późny wieczór. Moje plany na krótką wizytę u nowej dagazy porzuciłam, a nasze drogi rozeszły się w przeciwnych kierunkach przy samym wyjściu, więc poza przelotnym „cześć” nie rozmawiałyśmy już tego dnia.
Kiedy znalazłam się w jaskini, ogarnęło mnie przyjemne ciepło. Ziewnęłam i zwinęłam się w kłębek na swoim posłaniu.
Zeskakując ze stopni na zimny piasek znajomej plaży zaledwie kilka dni temu, nie spodziewałam się, że czeka mnie ciąg wyczerpujących dni i niewiele lżejszych nocy. Miałam w tym czasie wystarczająco czasu, by wspominać, tęsknić i godzić się z odejściem rodziny i przyjaciół, z którymi nie miałam okazji się pożegnać. Zmęczona, zmrużyłam oczy. Senność rozproszyła myśli, a ja nie próbowałam z nią walczyć.

Koniec serii.

wtorek, 14 lutego 2017

Swen

"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."




Imię: Swen. Basior twierdzi, że to imię dodaje mu uroku oraz odwagi.
Pseudonim: Lubi jak się do niego mówi Słen, Wen albo Słenio.
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Urodziny: 21 grudnia
Stanowisko: Szpieg
Żywioł: Powietrze

Moce:
Swen potrafi latać z wiatrem jeśli to jest potrzebne, rzadko robi to z przyjemności. Potrafi przywołać wicher jeśli potrzebuje ochrony oraz podczas walki pojawia mu się tarcza wietrzna, która dodaje mu 10 pkt tarczy. Kiedy uruchamia mu się tarcza jego oczy zmieniają kolor na biały. Kiedy basior jest smutny albo zdenerwowany sam zaczyna latać z wiatrem. Kiedy będzie za długo latał to może sobie zrobić krzywdę, dlatego ma bandaże ochronne na przednich łapach.

Talizman Reprezentacji:
Talizman Swena reprezentuje wicher. Składa się on z żelaznych skrzydeł oraz akwamarynu. Dzięki niemu może szybko się przemieszczać, jakby teleportować. Jest to pomocne na przykład w czasie walki, bo może się pojawić za przeciwnikiem i zaatakować z zaskoczenia. Przed teleportacją spod jego łap wypływa lekko widoczny wiatr.

Aparycja:
Swen ma rudawo-brązowy odcień sierści. Jego oczy oraz uszy (w środku) świecą w ciemności na jasno niebiesko. Na prawym oku ma brązową plamkę. Basior ma bardzo grubą warstwę sierści, przez co jest bardzo miękki. W jego wyglądzie wyróżnia się bandaże oraz jasnoniebieskie paski na tylnych nogach i zadzie.

Głos:
Jego głos jest hipnotyzujący, niski i delikatny. Mówi wolno i dokładnie. Jedyne co w sobie lubi, to właśnie głos. Swen podczas zirytowania mówi szybciej i oczywiście głośniej, ale nigdy nie krzyczy. Uwielbia śpiewać, ale nie pokazuje się z tym, ponieważ się wstydzi.

Cechy Fizyczne:
Swen nie jest wybitnie szybki ani zwinny. Jest za to bardzo wytrzymały i silny. Potrafi biec jego najszybszym biegiem półtorej godziny. Kiedyś musiał zasunąć za sobą ogromny głaz i dał radę.

Charakter:
Swen jest nieśmiały z natury, ale nie na tyle, żeby z nikim nie rozmawiać. Jest nieufny, dlatego że nawet jego rodzina go okłamywała, chyba że już trochę pozna drugiego wilka. Przy zaufanej osobie jest zabawny, lekko romantyczny (jeśli oczywiście chodzi o wadery) i bardzo potulny. Dla osoby, której nie zna, może się okazać wredny oraz irytujący. Czasami w starej watasze przez jego zachowanie ginęły wilki, bo Swen je prowokował swoim zachowaniem, a walki wygrywał. Swen jest typowym romantykiem, jak spodoba mu się jakaś wadera, zrobi wszystko żeby ją mieć.

Lubi:
Kocha mięso, i nie je nic innego. Szczeniaki uwielbia, w przyszłości miał z nimi dużo kontaktu. Lubi leżeć i nic nie robić. Uwielbia deszcz, burze, wiatr, zimno i śnieg. Kocha rozmawiać z waderami.

Nie Lubi: 
Nienawidzi, ale szanuje, żadnego innego jedzenia oprócz mięsa. Słonecznych dni, upału, tęczy oraz pustego nieba bez chmur. Nie lubi przebywać w towarzystwie innych obcych basiorów, bo w poprzedniej watasze dręczyli go za to że nie miał ojca.

Historia: 
Swen urodził się w rodzinie złożonej z matki i ojca. Po 2 miesiącach od urodzenia basiora ojciec uciekł z watahy, bo stwierdził że on nie chciał mieć syna, tylko córkę. Po ukończeniu 1 roku życia jego moce uaktywniły się podczas spaceru w lesie, kiedy zobaczył swojego ojca z innym dzieckiem. Z rozpaczy porwał go wiatr i przyleciał do matki. Po tym zdarzeniu inne basiory w jego wieku zaczęły się nad nim znęcać. Swen jednak zdążył odkryć swoje wszystkie moce i z łatwością wygrywał bójki, które specjalnie zaczynał. To wszystko trwało rok. W wieku 2 lat był już taki silny, że zabijał przeciwników, więc został wygnany z watahy. Zdenerwowany basior został porwany przez wiatr, a on doprowadził go do obecnej watahy.

Rodzina: 
Matka- Liliah
Ojciec- nie pamięta jego imienia, twierdzi, że to nawet lepiej.

Partner: Swen nie ma partnera, ale marzy o waderze, która będzie go kochać bez względu na to jaki jest. Chciałby mieć też szczeniaki.

Relacje: Swen ma już paru przyjaciół, przynajmniej tak mu się zdaje, a są nimi: Dallana, Sunset, Ters i Shadow.

Lokum: 
Jego jaskinia jest dosyć duża, ale większa jej część to jeziorko z wodospadem. Jego posłanie jest zrobione z piór ptaków, które zabił. Ma również czaszki swoich ofiar powieszone są na suficie.


Sprawności:
Szybkość | 15
Refleks | 15
Siła | 35
Wytrzymałość | 35

Jery: 200
Rzeczy z targu: Brak.

Upomnienia: 1/3
Kontakt: renesmee.wataha@gmail.com

poniedziałek, 13 lutego 2017

Od Sunset do Dallany: "Nowe porządki"

Cisza opanowała całą przestrzeń. Mimo że ptaki pięknie śpiewały, a szum naszej największej rzeki przypominał, że żyjemy, to było cicho. Nigdzie nie było widać szczeniaków, bawiących się w berka lub chowanego, laguzów, nawołujących spotkanie, nikogo. Pusto. Zazwyczaj lubię, gdy tak jest, lecz nie teraz. Przypominało to, jak wiele przeszliśmy zupełnie niepotrzebnie. Wraz z Dallam podzieliłyśmy się i poszłyśmy osobiście zawiadamiać wilki o dzisiejszym ogłoszeniu. Laguzy zginęły, więc to my musiałyśmy ogarnąć ich grupy. Bardzo długo mi to zajęło, mimo że ja zajęłam się południową częścią krainy, a alfa północną. Wracając do Świątyni, czułam się zrezygnowana. Nie tak miałam zostać samicą dagaz.
Do groty dzieliła mnie jedna pora dnia, więc nieco przyspieszyłam swój chód. W tym czasie rozglądałam się dookoła i na nowo zaczęłam dostrzegać piękno owej krainy, która budziła tyle dobrych wspomnień. Przystanęłam na chwilę, kiedy zobaczyłam pusty domek na drzewie, około stu metrów ode mnie. Osłupiała patrzyłam się w jego stronę. Kiedy byłam mała, bawiłam się z innymi w piratów. Często małe basiory przemycały ze swoich jaskiń właśnie tam czekoladę. Tę cholerną czekoladę, która odebrała im życie. Mimo nauczania prawie zawsze tam przebywaliśmy- po ich ukończeniu z resztą też. Byliśmy zgraną paczką. Podeszłam do starego już miejsca spotkań. Dąb dobrze się trzymał zaś drewniany domek niekoniecznie. Weszłam po dwóch stopniach, po czym stanęłam w wejściu- nie dalej, ponieważ nie chciałam uszkodzić podłogi. Chwilę potem jednak odeszłam, zostawiając go za sobą, przypominał za wiele. Nie mogłam pozwolić, żeby przeszłość zatrzymała mnie przed rozwijaniem przyszłości. Delikatny wiatr zaczął powiewać moją grzywką, kiedy to otaczające zimno zaczęło wnikać w głąb mnie.
Dwa lasy później byłam już na miejscu. Po przejściu przez wodospad od razu ujrzałam na końcu Świątyni Dallanę rozmawiającą z basiorem, którego imienia nawet nie znałam. Było jeszcze parę innych wilków, ale już bliżej wodnej kurtyny. Na ich pyszczkach było widać wielką tęsknotę i żałobę. Po lewej stronie, z dala od wszystkich siedział samotnie szczeniak, który próbował powstrzymać się od łez. Podeszłam do niego, siadając na wprost od sowilo.
- Dasz radę. – powiedziałam, wymuszając uśmiech.
Szczeniak wyjrzał zza łap, osłaniających jego pysk. Nie odpowiedział. Ponownie się schował. Zastanawiało mnie jedynie, czy jest sam, bez kogoś, kto mógłby się nim zaopiekować. Coraz więcej wilków przychodziło, więc wstałam, a po chwili poszłam na tyły.



Dallam?

sobota, 11 lutego 2017

Sunset

"Życie jest jak puzzle. Zamiast cieszyć się tymi elementami, które ułożyliśmy, zwracamy uwagę na te, których nie ma."


Plaguedog


Imię: Sunset.
Pseudonim: Zazwyczaj zwraca się do niej pełnym imieniem, lecz pieszczotliwie nazywa się ją Sunny.
Płeć: Wadera.
Wiek: 3 lata.
Urodziny: 12 stycznia.
Stanowisko: Samica dagaz
Żywioł: Energia

Moce:
Moce Sunset skupiają się na odbieraniu energii z czegoś bądź kogoś i wykorzystywaniu jej we wszelaki sposób. Źródłem może być wszystko, co się rusza bądź jest żywe. Jeżeli świadomie swojej mocy dotknie łapą rzeki, może jej energię wykorzystać, którą jest akurat w tym przypadku siła i szybkość. Na razie opanowała stworzenie złotej tarczy, lewitującej przed nią, która może posłużyć jako obrona lub zostać odbita z taką prędkością i siłą, na jaką pozwala jej energia- własna i pobrana. Może również stworzyć ostre odłamki złotawej energii w formie kryształów i rzucić nimi w cel. Działa to we wszystkich źródłach naturalnych.
U stworzeń jest nieco inaczej- im dłużej świadomie swojego daru dotyka kogoś, pobiera od istoty energię, co sprawia, że wadera zyskuje siłę, a przeciwnik traci. Nigdy nie próbowała jednak zabrać całej. Jeżeli będzie miała jej wystarczająco dużo, to jest w stanie skumulować ją i stworzyć przed sobą niszczycielski promień w kolorze złota, którym może manewrować- trwa tyle, ile poświęci na to energii.
Na chwilę obecną to wszystkie moce, które nabyła Sunset, szlifuje je, aczkolwiek nie poprzestaje na nich.
Talizman Reprezentacji:
Sunset reprezentuje zachód słońca. Na swojej szyi nosi medalion w kształcie promieniującego słońca, który zaczyna się mienić podczas zachodu w kolory, jakie aktualnie zjawisko ukazuje. To samo również wpływa na wilczycę- jej oczy święcą się w barwy pięknego zjawiska. Mocą specjalną owej reprezentacji jest magia zniszczenia, która nawiązuje do końca dnia. Zjawisko to jest jedyną rzeczą, z której Sunset może zabrać energię, nie dotykając jej. Wokół wadery pojawia się okrąg, mieniący się w barwy złotego i pomarańczowego, który wystrzeliwuje promieniami, niszczącymi wszystko na ich drodze na odległość około 100 metrów. Jedynym sposobem,żeby tego uniknąć jest zbliżyć się do niej, unikając pola rażenia bądź szybka ucieczka. Działa to z tak dużą siłą, jaką docierają promienie ze Słońca do Ziemi. Z lotu ptaka przypomina to promieniujące Słońce.
Aparycja:
Sunset jest typem smukłych i drobnych wilczyc przeciętnego wzrostu. Jej umaszczenie sierści w większości jest odcieniami żółci. Generalnie wadera jest w barwach delikatnego żółtego, który pod światłem się mieni w kolor zbliżony do złotego, lecz od spodu kolor przechodzi w pastelowy. Jej futro w niejednym miejscu jest postrzępione- zwłaszcza na plecach, gdzie specyficzna fryzura ciągnie się aż do czubka łba, spadająca z niego, tworząc tym samym grzywkę. Posiada błyszczące srebrne oczy, przechodzące w czerń, a pod prawym również pieprzyk. Element czarnego można dostrzec w jej długim ogonie, który ma końcówkę w owej barwie. Żółte wysuwane pazury oraz opuszki w tym samym kolorze przylegają do czarnych łap wilczycy. Uszy posiadają ostre półłuki w kolorze czerni.
Głos:
Na ogół wadera mówi łagodnym, miłym dla ucha głosem- nigdy się nie unosi, lecz najwyżej zmienia sposób mówienia na bardziej surowy i oschły. Czasem w zaciszu lubi szlifować swój głos, lecz nie popisuje się nim przy innych. Śpiewa czysto oraz wysoko, dochodząc czasem nawet do dźwięku E7 dzięki idealnemu kontrolowaniu napiętych strun głosowych. Jest w stanie również regulować ich głośność, lecz im wyżej, tym wydaje z siebie głośniejsze dźwięki. Przeważnie jednak cicho sobie podśpiewuje.
Cechy Fizyczne:
Największym atutem Sunset jest szybkość i zwinność, dzięki czemu nie musi między innymi zwalniać przy zakrętach. Jest typem krótkodystansowca, lecz dłuższe odległości nie sprawiają jej problemu. Umie przeskakiwać, wchodzić i poruszać się po różnych powierzchniach, a dzięki spokojowi i idealnej równowadze nie sprawia jej to problemu. W razie czego ma refleks, nie musi obawiać się o ataki, które z łatwością uniknie. Należy do grona wilczyc wytrzymałych, a przynajmniej za taką się ją uznaje. Nie przyzna, że coś ją boli, mimo że tak jest. Rzadko używa siły, częściej mocy. Nie trzyma się intuicji, ponieważ wie, że może być przewrotna. Ma bardzo dobry słuch, a co za tym idzie- strasznie wrażliwy, więc lepiej się przy niej nie wydzierać. Widzi na dalekie odległości, a smak i węch umie odróżniać na podstawowym poziomie- zorientuje się, jak nawet niechcący się ją dotknie. Porusza się bezszelestnie oraz z gracją.
Charakter:
Sunset jest wilczycą ambitną oraz pracowitą, starannie wywiązuje się z obowiązków, które czasami ją zbyt obciążają, bo mimo dużej pewności siebie przerastają jej możliwości. Krytyczna wobec swoich postępowań. Można uznać ją za waderę inteligentną i zaradną, umiejącą zachować się w nowej sytuacji. Sprawiedliwie podchodzi do trudnych spraw bez zbędnych emocji, zachowując zimną krew. W tej kwestii dojrzała, gdy zdała sobie sprawę, iż nie każda sytuacja wymaga reakcji- lepiej toksyczne rzeczy zostawić w spokoju. Uważa, że tak jak w grze powinno się przewidzieć parę ruchów do przodu- jest dobrym strategiem, również genialną manipulantką, lecz tę cechę chce wytępić. W sytuacjach, które będą ją strasznie irytować, rzuci sarkazmem. Nie sprawia jej problemu bycie w centrum uwagi, które nie jest zrobione na siłę, nie imponuje jej bowiem popisywanie się. Nie zapomina jednak o innych, którym poda łapę, jeśli będzie trzeba.
Należy do wilczyc godnych zaufania, które nie uwielbiają wylewnych rozmów na ich temat- zwłaszcza przy nowo poznanych. Łatwo nawiązuje znajomości, będąc początkowo przyjaźnie nastawiona, lecz z upływem czasu można dostrzec, jaka jest naprawdę. Nie przepada rozmawiać o swoich uczuciach- rzadko mówi, jak się naprawdę czuje, przez co inni mogą mieć wrażenie braku zaufania. Faktycznie, trudno zdobyć, a łatwo stracić. Jednak gdy ktoś je będzie posiadał, to może liczyć od niej na wszelką pomoc. Posiada garstkę swoich żelaznych zasad, których się trzyma. Jest z natury spokojna, ale czasem sobie pozwoli na więcej zabawy oraz nie odmówi przygód, ale żarty nie są jej naturą. Wobec innych również jest miła, jeżeli oczywiście zostanie to odwzajemnione. Zazwyczaj naganne zachowanie ignoruje, lecz w niektórych sytuacjach odda tym samym- trzeba jednak przyznać, że szacunek do nieprzyjaciela posiada. Jeżeli rozmawia z kimś w cztery oczy, to traktuje wilka na równi, pozwalając mu prowadzić rozmowę, którą ona przejmie, jeśli nastanie niezręczna cisza. W stosunku do partnera jest wierna i otwarta, ale również lubi się z nim drażnić. Trzeba dodać, że jest w tej kwestii niepewna, więc o uczuciach trzeba ją utwierdzać. Kiedy natomiast będzie szersze grono, to zacznie być aktywna, udzielająca się- ma własne zdanie, którego nie kryje, ale po odrzuceniu go, może czuć pewne odtrącenie, lecz nie na długo. Jest typem wilka niekonfliktowego, umiejącego iść na ugodę. Lubi wygrywać, lecz również przegrywać, a jeśli będzie potrzeba, da komu innemu się popisać.
Zapamięta to, co jej ktoś powiedział. Rozdrapuje i rozdziela wszystko na atomy, co jest męczące. Ma straszny sentyment do pewnych spraw, a do innych szybko się przyzwyczaja. Kiedy jest w złym stanie psychicznym, potrafi normalnie funkcjonować, biorąc oddech z wielkim bólem. W końcu co uzyska użalaniem się nad sobą? Ważne, żeby nie zhańbić honoru jej rodu. Uważa, że nie powinno się spoczywać na laurach. Oczekuje od wilka szczerości, nawet gdy będzie niekorzystna. Nienawidzi kłamstw, więc lepiej nie obiecywać jej złotych gór, jeśli nawet kamienia się nie uda podnieść.
Lubi:
Wilczyca uwielbia zachody słońca- uważa, iż to niezwykle piękny widok na pagórku, z którego można wszystko oglądać. Mimo iż wygląda na waderę, która przepada za dniem, to w rzeczywistości lubi noc. Zamiłowanie do nocnych spacerów odziedziczyła rzekomo po ojcu. Uwielbia ten zapach natury, a zarazem ciszę. Oprócz tego lubi również róże, a zwłaszcza białe. Jeśli ma czas, je mięso podgrzewane na ognisku, wbijając dwa kije między niego i jeden, który trzymałby zwierzynę- twierdzi, że lepszy smak się wtedy uzyskuje. Preferuje jednak jedzenie owoców i warzyw. Można również powiedzieć, że ma tendencje do częstego jedzenia truskawek, których smak bardzo lubi.
Nie lubi:
Z pór dnia najbardziej nie lubi zenitu, kiedy to Słońca najmocniej ogrzewa, a co za tym idzie- zbyt upalnych dni. Nie przepada również za oślizgłym jedzeniem oraz zapachem goździków. Nie lubi przebywać w głośnych miejscach.
Historia:
Sunset urodziła się, kiedy już jej ojciec nie żył. Matka wychowywała samotnie córkę, starając się, aby miała jak najlepsze dzieciństwo. Po ukończeniu pierwszego roku życia zaczęła szkolenie na dagazę- szło jej bardzo dobrze. Uczennica bowiem szybko przyswajała wiedzę. Kiedy już je ukończyła, zaczęła pomagać mamie w sprawach lżejszych. Nie była przygotowana na to, że tak wcześnie przejmie hierarchię. Wypływając pewnego dnia z Saainem oraz Dallaną zastali watahę podczas epidemii. Wadery zostały przetransportowane do specjalnego oddziału-kwarantanny. Saain został zarażony, więc te zostały strzeżone, ponieważ były jedynymi potomkiniami ansuza i dagaza. Wilczyca nawet nie mogła pożegnać się z matką. Kiedy pozwolono im wyjść, ta szybko pobiegła do już dawno nieżywej mamy. Była załamana, ponieważ zdała sobie sprawę, że jest sama- dosłownie. Śmierć najbliższej jej osoby spowodowała zmianę jej charakteru pod pewnym względem. Sunset godnie pochowała ją obok grobu ojca.
Rodzina:
☀ Vinout- matka Sunset posiadająca żywioł dnia. Była potomkiem pary dagaz, więc również mentorką córki. Miła wadera chciała, aby ta miała jak najlepsze dzieciństwo, dając jej dobry przykład oraz ciepło. Zginęła w męczarniach podczas epidemii.
☀ Davien- ojciec Sunny, który miał za swój żywioł noc. Stanął do walki z niedźwiedziem, chroniąc swoją ukochaną z ich przyszłym dzieckiem, w wyniku czego oboje polegli.
☀ Denace Bascino- dziadek od strony matki. W tym dniu, kiedy Vinout została wybrana przez niego na betę, odszedł z watahy.
☀ Palion- ciotka od strony matki. Zdenerwowana tym, że nie ma już szans na bycie samicą dagaz postanowiła odejść z rodzinnej krainy, znając małą jedynie parę dni. Nie utrzymuje kontaktu z rodziną.
☀ Letorion- dziadek od strony ojca. Zginął śmiercią naturalną.
☀ Latelia- babcia od strony ojca. Zginęła śmiercią naturalną.

Relacje:
☀ Dallana- wadera, którą zna, odkąd pamięta. Ufa jej, jednocześnie uznając ją za przyjaciółkę.

Partner:
Jeszcze przy nikim nie czuła się wyjątkowo; Nie ma.
Lokum:
Jasnoszara jaskinia wadery znajduje się na wzniesieniu, niedaleko Morza Południowego. Została ona specjalnie wykuta, więc ozdobne znaczki, to rzecz normalna. Wejście znajduje się na wprost od zbiornika wodnego. Wtedy również zaczyna się ogród wadery. Wychodząc, trzeba iść ścieżką, ponieważ dookoła niej znajdują się liczne kolorowe oraz idealnie przycięte krzewy i kwiaty. Oczywiście dróżka rozdziela się na mniejszą część, która prowadzi do miejsca widokowego i wypoczynkowego, lecz większa zakrętem do wyjścia. Po wejściu do jaskini ukazuje się duże pomieszczenie, które przyznało funkcję salonu. Liczne wygodne meble są idealne do zaproszenia gości, a przyjemna atmosfera spowodowana tym, że w całym lokum podłoże jest w jasnym, kremowym kolorze, a gdzieniegdzie są małe świecące odłamki, które nie drażnią oczu, a sprawiają, że jest jasno. Po lewej znajduje się jadalnia z wielkim, drewnianym, jasnym stołem oraz pufami z szerokim na całą wręcz ścianę grubym szkłem, dzięki któremu widać morze. Dalej jest kuchnia, w której wadera przygotowuje jedzenie i chowa swoje zapasy. Na wprost od miejsca, do którego wadera zaprasza innych, są dwa puste pokoje, które przyjęły formę gościnną. Każda z nich posiada wygodne posłanie, pufę oraz jasną, drewnianą szafę. Po prawej od salonu jest pokój Sunset. Wielkie, wygodne łóżko z jasnego drewna, usłane w kremową pościel i złote poduszeczki ma obok siebie z tego samego rodzaju drewna szafkę nocną, w której beta przechowuje drobiazgi. Znajduje się tam również wielka, złota pufa, a wielkie okno podobne do tego w kuchni ukazuje widok na basen morza. Jednak w przeciwieństwie do tamtego pomieszczenia, te ma zasłony w kolorach złota. W pomieszczeniu jest swego rodzaju 'tajemne przejście', które zna jedynie wilczyca i paru bliskich. Po tym, jak dagaza przekręci łapą jeden ze świecących kryształów, część ściany na wprost od wejścia się rozsuwa. Prowadzi schodami na dół, gdzie po zejściu wchodzi się do pięknego miejsca. Parę metrów od wyjścia znajduje się swego rodzaju „oczko wodne”, lecz pod ziemią. Przez okrąg ku górze, wpada tam światło, dzięki czemu rozwinęła się roślinność, a woda nabrała przeźroczystej barwy. Wadera lubi czasem przyjść tam i wyciszyć się, patrząc na księżyc oraz słuchając delikatnego szumu wody.
Sprawności:
Szybkość | 82
Refleks | 50
Siła | 40
Wytrzymałość | 40

Jery: 245
Rzeczy z targu: Brak.

Upomnienia: 0/3
Kontakt: sunset.aeroce@gmail.com

Inne zdjęcia: