niedziela, 2 lipca 2017

Od Pierra: "Sprawa Fergusona 10"

- Oddział Sorki zbliża się od strony lasu. - oznajmiłem na naradzie przed bitwą.
- Którego lasu? Tu wszędzie jest las! - wykrzyknął ironicznie jakiś wilk przy stole.
Czas nauczyć gówniarza manier.
- Pozwól, że ci wyjaśnię.
Przybliżyłem się do owego wilka i z całej siły złapałem go za głowę. Następnie szarpnąłem nią nad miejsce na mapie, o które mi chodziło.
- Tego lasu! - jedno jest pewne, ten gnojek za dużo sobie pozwolił - Jak bitwa się zacznie to będziesz ślizgał się po własnym gównie, więc słuchaj! - krzyknąłem.
Zrobiłem uśmiech. Tym razem nie był cyniczny. Przypomniało mi się wydawanie rozkazów w Pustynnej Włóczni. Puściłem jego głowę.
- Nastawimy sidła: tu, tu i tu - pokazywałem po kolei miejsca na mapie - zetniemy drzewa odgradzając im drogę ucieczki i gdy wpadną w zasadzkę dowódca Fergus przypuści atak z tej strony, - kontynuowałem pokazywanie miejsca - a ja z wilkami pod moją komendą uderzymy z boku. Oddział Sorki wpadnie w pułapkę, zanim zdąży się tego zorientować co się dzieje. Czy są jakieś pytanie? Nie, to świetnie bo musimy się szykować.
- Ja mam pytanie. - stwierdził Fergus przy stole - Co jeżeli będzie więcej wilków, niż się spodziewamy?
Trudne pytanie. Zapewne umrzemy.
- Będziemy musieli się przegrupować i poszukać nowego miejsca na obóz. Dzięki powalonym drzewom zyskamy potrzebny czas.
Fergus głaskał się łapą po brodzie. Nad czymś myślał.
- Dobrze, jednak kilka wilków zostanie w obozie.
Oczywiście, że chodziło mu o medyka. Był on zbyt cenny na udział w bitwie.
- Szykować się i wyruszamy, im wcześniej się tym zajmiemy tym lepiej - dodał.

***

Zastawianie sideł nie jest trudne, wystarczy być cholernie dokładnym i użyć odrobiny wyobraźni.
-Te sidła na pewno tutaj? Na mapie były chyba dalej. - stwierdził jakiś wilk pod moją komendą.
- Jak zapewne wiesz nie ma idealnych map. Każda posiada margines błędu. Trzeba się do niego dostosować. A teraz wykonać rozkaz i położyć sidła! - wydałem polecenie.
Oczywiście, że powinny być dalej.

***

- Oddział Sorki porusza się bardzo szybko, więc trzeba będzie te drzewa przyciąć bliżej naszego obozu. Musimy dopilnować, aby zwaliły się dokładnie za ich plecami. Wykonać!
Kilka wilków ruszyło ścinać drzewa. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.

***
- Pamiętajcie! Atakujemy te wilki, które wpadną w sidła. Żebyście się nie rozmyślili i naszych nie atakowali! Zrozumiano?
- Tajest! - gromkim głosem odpowiedziały mi wilki.
- Teraz idę naradzić się z dowódcą Fergusem, a potem dam wam rozkazy kiedy atakować. Szykować się! Dzisiaj wielki dzień! - krzyknałem
Wielki dzień na zakończenie rebelii.

***

On jedynie siedział zamyślony na kamieniu.
- Sidła już zastawione, drzewa odpowiednio podcięte. Pozwoliłem przygotować to trochę dalej.
- Dlaczego? - spytał nieufnie.
- Wywoła to większy efekt zaskoczenia, lecz musisz przyśpieszyć kroku.
- Nie taki był plan. - stwierdził.
- Fergus - położyłem mu łapę na ramieniu - teraz wszystko albo nic. Cała ta rebelia to wielkie ryzyko, a dzięki temu je zmniejszamy. Musimy wydać im bitwę na naszych warunkach, od początku do końca.
- Przyspieszę kroku. - zapewnił Ferguson.
Oby, inaczej drzewa zwalą się na ich pyski. A mają ich tylko odgrodzić.
- Gdy usłyszysz śpiew słowika to znak, że wyruszamy. - dodał.
- Tajest! - krzyknąłem


cdn.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz